W tym samym czasie w innej części zamku...
Czarnowłosa dziewczyna obudziła się właśnie ze wspaniałego snu. Przypomniała sobie wczorajszą ucztę jak rozmawiała z nowo poznanymi koleżankami, gdy nagle naszło ją dziwne niewyjaśnione uczucie smutku, chociaż sama tak się nie czuła. Wstała, założyła kapcie i szlafrok. Poszła szybkim krokiem do dormitorium chłopców szóstego roku roku. Zapukała gwałtownie do drzwi.
- Alex, jesteś tam? Muszę z tobą pogadać! Chodzi o Toma! - zawołała. Drzwi otworzył jej rudowłosy chłopak. Gdy zobaczyła jego oczy, potem resztę twarzy najpierw się zarumieniła po czubki włosów, a potem nagle dostała wizji: Była to wizja ślubu z... NIM!
- To niemożliwe... - szepnęła wpatrując się w niego.
- Cześć. Nazywam się.... - zaczął, ale ona skończyła za niego:
- Roger Luis Hoof... O nie! Ty nie powinieneś być czarodziejem! NIE! Ciebie. Tu. Nie. Powinno. Być! ALEX!!!! - wydarła na całe gardło ostatnie słowo, a raczej imię. Wyżej wymieniony przybiegł sekundę potem do nich i spytał:
- Co się dzieje? - spytał wystraszony.
- Alex, to Roger. Roger Hoof! M-mój przyszły mąż! On jest czarodziejem! - pisnęła. Percy spojrzał na Rogera potem na Reginę. Machnął różdżką na chłopaka, potem na Reginę, następnie na siebie. Potem pociągnął za sobą dziewczynę nakazując Rogerowi iść za nimi. Zeszli do Pokoju Wspólnego, gdzie, nie zwracając na nikogo uwagi, podeszli kominka. Percy nacisnął na jakiś przycisk przy kominku. W zegarze ściennym otworzyło się przejście. Wprowadził tam oboje. Roger trochę się opierał, ale wszedł. Gdy drzwi się za nimi zamknęły nastała cisza. Roger zbliżył się do blondyna i spytał:
- O co tu chodzi, Wodson? - spytał Hoof.
- Najpierw ci powiem, że Regina posiada pewne zdolności. Widzi przyszłość w momencie usłyszenia czegoś lub zobaczenia. Może też to wywołać jakieś słowo lub zobaczy pierwszy raz osobę jak np. ciebie. Wie kim naprawdę stanie się dana osoba w przyszłości lub dostaje wizji. Czyli...
- Czyli wiedziała kim się stanę dla niej zanim się przedstawiłem. Będę jej mężem. Ale nie rozumiem jednej rzeczy. Ona powiedziała, że nie powinienem być czarodziejem. O co w tym chodzi? - spytał.
- Tego nie wiem. Skoro urodziłeś się jako czarodziej, a ja cię pamiętam jako Mugola...
- Uuu, stop! Chwila! Ty mnie pamiętasz? Jak to możliwe? Przecież dopiero cię poznałem mimo, że śpimy w jednym dormitorium od pięciu lat! - zawołał.
- Roger, może najpierw powiemy ci kim on jest. - zaproponowała Regina.
- Dobra. Mów. - zgodził się.
- Percy tak naprawdę nazywa się Harry James Potter. Przybył z przyszłości. Przybrał postać naszego opiekuna. Mojego i Toma Riddle'a. Jako opiekun nazywa się Percivald Nicolas Harold James Levender. Opiekuje się nami nawet jako uczeń przybierając postać Alexandra Michaela Wodsona. Nie zdradź nas. Proszę. Tom wie o istnieniu Percy'ego i Alexa, ale nie wie o jego prawdziwej tożsamości z przyszłości. - wyjaśniła Regina.
- Teraz rozumiem. - powiedział wpatrując się w nich oboje.
- Roger, możesz mi powiedzieć jedną rzecz? - odezwał się Percy.
- A co?
- Powiedz mi jaki jest twój status krwi? Znaczy czy twoi rodzice byli Mugolami czy byli czarodziejami czystej krwi? Bo np. Tom i Regina są pół krwi. Ich ojciec był Mugolem, a matka była czystej krwi czarownicą... - wyjaśnił. - ...Zataił przed nią, że była dziedziczką Slytherina. Było na to za wcześnie. Zresztą ma już szesnaście lat. W tym roku Tom otworzy pewną legendarną komnatę stworzoną przez Salazara Slytherina. Regina o tym wiedziała już pięć lat temu nim poszli do szkoły. - objaśnił.
- Chcesz mi powiedzieć, że oni są rodzeństwem na dodatek dziedzicami jednego z Założycieli Hogwartu?? - spytał z niedowierzaniem Roger.
- Tak... - odparła Regina. - ...Ale się nie martw. Nie mam z nim nic wspólnego poza muzyką... och! Wymknęło się! Miałam nie mówić! On mnie zabije!! - zawołała.
- Kto? I za co? - dopytywał Percy wyłapując ów informację.
- Podsłuchałam wczoraj Toma jak śpiewał i grał na... fortepianie. - odparła odwracając wzrok.
- Żartujesz!?... - zawołał rozbawiony Percy. - ...Voldemort grający i śpiewający! Ale numer! Muszę to zobaczyć. - zaśmiał się Percy.
- Percy, nie! On nie może się dowiedzieć, że komukolwiek mówiłam! - zawołała.
- Czego? Tego, że Voldek umie grać i śpiewać? Muszę go posłuchać! - zawołał.
- Percy, nie! Stój!... - wyjęła różdżkę i wycelowała w niego. - ...Jeśli się ruszysz i mu powiesz rzucę w ciebie urok! Obiecałam bratu, że nie powiem nikomu, ale to mi się tylko wymknęło... - opuściła różdżkę i spojrzała w jakiś sobie tylko znany punkt. - ...Przyszłam do ciebie w sprawie, że obudziło mnie jakiejś nieznane mi uczucie. Poczułam smutek Toma. To jest prawda z tymi bliźniaczym związkiem. Czujemy swoje emocje. Nie wiem czy Tom też poczuł moje, ale sądzę, że tak. - powiedziała,a oczy zaszkliły się od łez.
- Och. No tak. Cóż, no dobrze, nie powiem nikomu, ale musisz mi obiecać coś. - oświadczył.
- Co takiego? - spytała.
- Że mnie do niego zaprowadzisz. Chcę go posłuchać. Chcę ocenić czy dobrze śpiewa i zrobi to, co powinein. - odparł. Regina jęknęła, po czym westchnęła.
- Ech, no dobrze, ale daj mu czas. Musi przezwyciężyć tremę. Spróbuję go też przekonać do tego, że ktoś chce się z nim spotkać i posłuchać go. Dobrze? - poprosiła.
- Dobra. - odparł.
- A teraz nas wypuść. - poprosił Roger Percy'ego.
- Proszę bardzo... - nacisnął jakiś przycisk w murze i po chwili otworzyły się drzwi do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Wewnątrz nie było już nikogo, więc Percy zdjął z nich zaklęcie. - ...Poczekaj chwilę, Wodson.
- O co chodzi?... - spytał, gdy Percy wyjął różdżkę. Machnął nią wypowiadając jakieś dziwne słowa. - ...Co to za zaklęcie, które na nas rzuciłeś? - spytał.
- Nazwałem go zaklęciem NiN. - oznajmił.
- Czyli? - spytała tym razem Regina.
- To skrót od słów Niewidzialność i Niesłyszalność. Działa tak jak jest w nazwie. Jest się nie widzialnym i nikt cię nie słyszy. Możesz się komunikować z drugą osobą tylko telepatycznie, jeśli znasz telepatię, oczywiście, chyba że inna osoba użyła tego samego zaklęcia, więc ona cię także widzi i więc możesz wtedy normalnie mówić. Minusem jest to, że nie możesz używać żadnych zaklęć, nawet zwykłego Lumos, bo wtedy to zaklęcie przestaje działać. Im silniejszego zaklęcia użyjesz tym szybciej zostaniesz zlokalizowany, a zaklęcie znika. - wyjaśnił.
- Rety. To coś w połączeniu do zaklęcia kameleona, nienaszolnaści i Muffliato. - zachwycił się Roger, gdy szli na śniadanie do Wielkiej Sali.
- Dokładnie. Udoskonaliłem je wszelkimi zaklęciami ciszy i maskującymi, jednak jest tego luka. Gdy rzucam na siebie, tak zwane zaklęcie NiN nie mogę używać żadnych zaklęć, nawet najsłabszych, bo wtedy przez to zanika. A im silniejszego zaklęcia używam tym szybciej zanika. - wyjaśnił, gdy byli już w Wielkiej Sali.
- Rozumiem. Musisz uważać. - poradził mu Roger.
- Wiem i uważam, ale gdy na was rzucam to zaklęcie, to wy także pamiętajcie o tym, by tego nie robić. - poprosił.
- Dobrze. - powiedziała Regina.
~~*~~
Po skończonych lekcjach Regina przeprosiła Percy'ego i podeszła do brata. Był razem z Anderen.
- Cześć, Tom. - przywitała się. Ten obejrzał się, a zobaczywszy siostrę powiedział obojętnym tonem:
- Och, to ty. Czego chcesz? - spytał Riddle. Regina nie zważając na jego chłodny ton powiedziała:
- Chciałabym pogadać z tobą o tym wczorajszym. - odparła nie zwróciwszy uwagi na jego ton i nacisnąwszy na ostatnie trzy słowa.
- A o czym wczorajszym? - spytała Anderen przysłuchawszy się rozmowie. Tom chwilę milczał zastanawiając się jak się pozbyć koleżanki, gdyż wiedział o czym chce rozmawiać Regina, ale z opresji przyszła mu z pomocą siostra powiedziawszy:
- Nie możemy ci tego powiedzieć. Tom wie o czym mówię i wie także, że nie chce o tym rozmawiać publicznie. Prawda, Tom? - spytała Regina. Uśmiechnęła znacząco do młodzieńca. Ślizgon lekko się zmieszał, po chwili powiedział.
- Tak, to prawda. Anderen, idź na lekcje. Zaraz do ciebie dołączę. Tylko z nią pogadam i wrócę do ciebie. - powiedział. Chwycił Reginę za ramię i wyprowadził na korytarz. Prowadził ją przez korytarze, gdy nagle przed nimi stanął Percy wraz Nigelem, Rose i Eleine.
- Puść ją! - krzyknął Nigel.
- Przepuście mnie! To nasza sprawa! - zawołał Ślizgon.
- Ależ proszę, Riddle... - odezwał się Percy chowając różdżkę. - ...Rozmawiaj z nią, ale przy nas. - oznajmił.
- Co?... - zdziwił się Nigel spojrzawszy na kumpla. - ...Powiedziałeś, że mamy go powstrzymać od zrobienia krzywdy Reginy. - zauważył Nigel.
- Właśnie. - powiedziała Rose.
- Nie, kochani. Nie mieliśmy go powstrzymywać, ale wysłuchać... - wyjaśnił. - ...Regino, wiesz co robić. - oświadczył.
- Co ma zrobić? I skąd ją znasz? - spytała Eleine.
- To moja przyjaciółka z roku i domu... - wyjaśnił. - ...Chodźcie. - zaprowadził przyjaciół do sali, gdzie Regina z lekkim naciskiem zaprowadziła Ślizgona, by mogli pogadać.
- Nie! Nie chcę! - krzyknął Tom.
- Dlaczego? - spytała Regina.
- Bo to są Gryfoni i ON. - wskazał na Percy'ego wchodzącego do sali. Panna Wornch spojrzała na niego i westchnęła. Po chwili zbliżyła się do brata, położyła dłoń na jego ramieniu i oświadczyła:
- Tom, posłuchaj, jeśli chcesz pozbyć się tremy musisz wystąpić przed publicznością. Nie ważne czy wśród nich są Gryfoni, Krukoni, Ślizgoni czy Puchoni albo nauczyciele. Ważne jest to, byś pozbył się tremy oraz to byś dobrze wypadł, a publiczność była zadowolona z twojego występu i prosili o więcej. Ja wysłuchałam cię, a jestem przecież Gryfonką. - oświadczyła łagodnie.
- Wysłuchałaś mnie, bo jesteś moją siostrą. - oznajmił cicho.
- Co? - zdziwiła się Eleine.
- To Riddle ma siostrę? - spytała Rose.
- Tak. - odpowiedział Percy.
- Wiedziałeś? - spytał Nigel spojrzawszy na Percy'ego.
- Tak. - powtórzył odpowiedź.
- To dlatego nas poprosiłeś byśmy z tobą poszli. - zauważyła Rose.
- Ufałeś nam. - dodała Eleine.
- Zgadza się. Proszę was byście o tym nikomu nie mówili. Nawet Dippetowi... - poprosił. Nagle spojrzał w kierunku rodzeństwa. - ...To mi się nie podoba. - szepnął nagle.
- Ale co? - spytał Nigel.
- To co robi Regina. - wyjaśnił Percy. Wszyscy spojrzeli na scenę przed nimi. Regina klęczała przed Tomem, a jemu to chyba się nawet podobało, ale chyba nie do końca, bo krzyknął:
- Dobra, dobra! Przestań już!... - zawołał. - ...Zrobię to! Tylko przestań mnie już namawiać! - zawołał.
- Dzięki, Tom. Na początek mi to wystarczy. - powiedziała wstając i przytuliła go. Percy podszedł niej szybkim krokiem i spytał biorąc ją na stronę:
- Zwariowałaś?? Pomyślałaś o tym, kim się stanie w przyszłości? - spytał z przerażeniem w głosie.
- Och, nie pomyślałam. Wybacz. - wymamrotała.
- By się to więcej nie powtórzyło. - oświadczył.
- Tak jest, szefie!... - zawołała. Percy zmrużył oczy. Gryfonka spojrzała na niego i westchnęła. - ...Dobrze, obiecuję. To się więcej nie powtórzy, Alex. - obiecała.
- No ja myślę. - burknął.
- O co chodzi? - spytał Tom. Oboje podskoczyli. Nie myśleli, że ktoś ich podsłuchuje. Spojrzeli na niego i próbowali coś wymyślić naprędce:
- Nic takiego, Tom! - zawołała Regina.
- To nie dotyczy ciebie.... - dodał Percy. Oboje mieli nadzieję, że się nabierze, ale z nim nic nigdy nie wiadomo. Percy nie znał go za szkolnych lat, słyszał o nim tylko z opowieści Horacego i Albusa, ale teraz miał okazję poznać ich od innej strony. Gdyby mógł być w Slytherinie było by zupełnie inaczej, łatwiej. - ...Przyszliśmy tutaj by cię wysłuchać, Tom. - oznajmił.
- Ale skąd wiesz, że umiem śpiewać?... - spytał. Nagle coś sobie uświadomił. Spojrzał na Reginę, która podskoczyła, gdy tylko ich oczy się spotkały i schowała się za przyjaciółki. - ...Obiecałaś, że nikomu nie powiesz! - zawołał Tom.
- Tom, wybacz, ale mi się wymknęło, gdy rozmawiałam z Hoofem! Inaczej nie zdołałbyś przezwyciężyć tremy. - wyjaśniła pospiesznie Regina.
- Na początek nasza czwórka wystarczy. Prawda? No i może Anderen. Czyli najbliżsi przyjaciele. Na początek tylko oni. Jeśli twoje wykonanie nam się spodoba wystąpisz przed większą publicznością, a potem przed całą szkołą. Potem się zobaczy. - wtórowała jej Eleine.
- Jestem pewien, że nie odpędzisz się przed dziewczynami. - zapewnił go Nigel.
- Zgadzam się z Nigelem. - odezwała się Rose. Tom spojrzał na nich. Mimo, że byli z różnych domów mieli gadane i potrafili przekonywać. Prawie tak jak on. Może się zgodzić?
- No dobrze. Przekonaliście mnie. Zgoda. Regino, co do zespołu zgodzę się na taki pomysł, ale potrzebuję pomocy, zespołu i menadżera oraz instrumentów no i oczywiście chętnych do tego wszystkiego. - wyjaśnił.
- Zespół? - spytała Rose.
- To nie głupi pomysł. - zamyślił się Nigel.
- Umiecie śpiewać lub grać? - spytała Regina zgromadzonych.
- Ja umiem grać na klarnecie. - odparła Eleine.
- Rozumiem... - zamyśliła się Regina. - ...A ty Percy?
- Ja umiem grać na elektronicznej gitarze i mam nawet własną. Umiem też śpiewać. Mogę wam też pomóc w menadżerce. - odparł.
- Super. Przydasz się nam. - powiedział Percy.
- Ja śpiewam i gram na altówce. - odezwał się Nigel.
- Ja gram na elektrycznych klawiszach w domu. - wtrącił się ktoś z cienia korytarza. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Gdy ta osoba wyszła zobaczyli Rogera Hoofa.
- Roger!... - zawołała Regina i rzuciła mu się w ramiona. - ...Co tu robisz? - spytała.
- Lekcja się już dawno zaczęła. Profesor Dumbledore kazał mi posłać po was. - wyjaśnił.
- Och! - wyrwało się wszystkim jednocześnie.
- Musimy iść! - zawołał Nigel chwytając swoją dziewczynę.
- I mnie to mówisz? - spytała Rose idąc za Nigelem. Reszta poszła za nimi.
- Co z zespołem? - spytała Regina.
- No właśnie. Co z nim? - spytał Roger.
- Ja się tym zajmę. Tom, Regino z tego co widzę oboje jesteście już członkami zespołu, który nawiasem mówiąc nie ma jeszcze nazwy. Czy oboje się zgadzacie bym był menadżerem waszego zespołu? Zajął bym się wszystkim. Zarówno szukaniem członków jak i papierkową robotą. Nawet zgodą nauczycieli na założenie tegoż zespołu no i załatwię salę do ćwiczeń. Na razie żaden uczeń nie może się o tym dowiedzieć. Po prostu musimy mieć zgodę na próby muzyczne, miejsce i sprzęt. Zgodę musimy dostać najlepiej od Dumbledore'a i Slughorna ewentualnie od Dippeta. Nie martwcie się na zapas. Załatwię wszystko. - oświadczył Percy. Po tej przemowie poszli do klasy Transmutacji.
~~*~~
o godzinie 18:00 Percy poszedł sam do profesora Dumbledore'a na rozmowę. Zapukał.
- Proszę wejść. - rozległ się głos nauczyciela. Percy wszedł.
- Przepraszam profesorze, że przeszkadzam, ale to ważne. Chodzi o pana Riddle'a i pannę Wornch. - zaczął.
- Naprawdę? Usiądź. Mów, o co chodzi? - spytał profesor.
- Widzi pan, profesorze... - zaczął nieśmiało Percy siadając na krześle przed biurkiem. - ...Zacznę od tego, że nie jestem tym za kogo się podaję. - oświadczył.
- Jak to? - spytał mężczyzna.
- Em... - zająknął się Percy. - ...Nie wiem jak to panu powiedzieć, by nie zmieniać biegu zdarzeń. Regina wie kim jestem, Tom chyba też... po części, ale nie zna mojej prawdziwej tożsamości. I Bogu dzięki. - wymamrotał.
- O czym pan mówi? - spytał przyszły dyrektor Hogwartu. Percy co chwilę zerkał na niego. Te jego błękitne oczy przeszywały go tak samo jak wtedy, gdy ten był starym mężczyzną.
- Profesorze Dumbledore, ja... ja nie nazywam się Alexander Wodson i nie jestem z tego czasu. Jako Percy Levender opiekuję się Reginą Wornch i Tomem Riddlem Juniorem odkąd się urodzili. Pochodzę z przyszłości odległej o ponad pięćdziesiąt lat. Naprawdę nazywam się Harry James Potter. Niech pan nikomu o tym nie mówi z wyjątkiem Reginy. Jeśli Tom Riddle Junior się o tym dowie możemy stracić życie. - wyjaśnił.
- Dlaczego? Co może się takiego stać z tak miłym chłopcem jak Tom Riddle? - spytał.
- On w przyszłości stanie się bardzo złym czarodziejem. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Przyszedłem tu w innej sprawie. Chcę powiadomić, że Tom i Regina są bliźniakami.- wyjaśnił.
- Bliźniakami? - zdziwił się mężczyzna.
- Tak. Byłem przy ich narodzinach w sierocińcu w Londynie. Wczoraj wieczorem Regina po uczcie powitalnej szła do Wierzy Gryfonów, ale usłyszała śpiew i muzykę swego brata dochodzący z lochów. Poszła tam. Gdy zobaczyła kto śpiewa spodobała jej się muzyka i śpiew, ale zrobiła trochę hałasu, więc ją odkrył i kazał nikomu nic nie mówić co tam usłyszała i zobaczyła, ale ona mu zaproponowała założenie zespołu i ja się nawet z tym zgodzę, bo tak ma być. Jednak on powiedział, że ma tremę, więc Regina zaproponowała, że musi stanąć na początek przed przynajmniej kilkuosobową publicznością. - wyjaśnił.
- Więc co zrobiła panna Wornch? - spytał Dumbledore.
- Dziś po pierwszych lekcjach zaaranżowaliśmy spotkanie. - wyjaśnił.
- To dlatego się spóźniliście. - zauważył mężczyzna opierając się o oparcie fotela.
- Tak. - odpowiedział Percy.
- I co dalej? - ponaglał go profesor.
- Więc Regina zaprowadziła Toma do jednej z sal na jednym z pięter, a ja z przyjaciółmi poszliśmy za nimi. Trochę ich okłamałem mówiąc, że chcę go powstrzymać przed skrzywdzeniem Reginy przez Toma, a naprawdę chciałem go posłuchać. - oświadczył.
- Posłuchać? - spytał.
- Tak, a dokładniej jak śpiewa i gra. - wyjaśnił.
- Ach tak. - odpowiedział inteligentnie mężczyzna.
- Ja i moi przyjaciele przekonywaliśmy go do tego, by nam zaśpiewał, ale on był uparty i nie chciał, gdyż nie chciał przy Gryfonach, a szczególnie przy mnie. - wyjaśnił.
- Czemu nie chciał przy panu, panie Wodson? - spytał mężczyzna
- Bo mnie już znał. Znał moją tożsamość jako Percy'ego i wiedział jak mogę się zachować. Nie wiedziałem, że umie śpiewać i grać. - oświadczył.
- Więc w jakiej sprawie do mnie pan przychodzi, panie Wodson? - spytał profesor.
- Zostałem menadżerem tegoż zespołu i pierwszym punktem w tej sprawie jest zgromadzenie członków zespołu muzycznego. Już mamy dwóch, ale przydałoby się więcej. Od pana potrzebuję pozwolenia na założenie tego zespołu, miejsca byśmy mieli gdzie odbywały się próby, musimy mieć też instrumenty muzyczne, no i oczywiście dyskrecji, by nikt się o tym na razie nie dowiedział. - oświadczył.
- Jak to "nikt się o tym nie dowiedział"? Może pan to sprecyzować, panie Wodson? - poprosił.
- Tak, oczywiście. Więc, Tom ma tremę i musi ją przezwyciężyć, lecz by to zrobić musi ćwiczyć najpierw przed małą publiką, a potem przed coraz większą i większą. W między czasie musimy stworzyć zespół, ale dyskretnie. Dwie osoby mamy, ale potrzebni nam kandydaci, gdyż zespół jest stworzony z co najmniej pięciu osób i menadżera. Nasi przyjaciele to co innego, gdyż wolałbym sprawdzić możliwości innych osób. Jednak wolałbym tego nie rozgłaszać po całej szkole i nie chce w dodatku stresować Toma... - wyjaśnił Percy, po czym dodał w myślach: - "Ja to powiedziałem?" - pomyślał Percy. - ...Zgłosiłem się na ochotnika bym był menadżerem zespołu i pozałatwiał papierkową robotę. - wyjaśnił. Mężczyzna długo myślał nad słowami Percy'ego aż w końcu oznajmił:
- Rozumiem. Proszę mi jeszcze powiedzieć dlaczego zgłosił się z tym pan do mnie, a nie do dyrektora Dippeta? - spytał Dumbledore. Percy popatrzył w te niebieskie oczy tak podobne do tych z przyszłości. W końcu odparł.
- Profesorze, znam pana i wiem, że w przyszłości zrobi pan dużo dla świata i dla mojego przyszłego Ja. Wiem również, że nie jest pan po stronie zła. Walczy pan z Gridenwaldem. Ufam panu i wiem, że dotrzyma pan obietnicy. Proszę, by mi napisał to, o co proszę, a i przyłączę się do Zakonu Feniksa. - oświadczył. Ostatnie zdanie zszokowało mężczyznę, ale nic więcej nie powiedział tylko podpisał to co podsunął mu Percy i obiecał powiedzieć nauczycielom by nie mówili żadnemu uczniowi o zespole założonym przez Reginę Wornch, Toma Riddle'a i Alexandra Wodsona.
Trochę później... Wieża Gryfonów...
- Roger!! Regino!! Mam zgodę od Dumbledore'a!! - wrzasnął Percy wbiegając do wierzy Gryffindoru. Oboje podbieli do niego od kominka.
- Jaką zgodę? - spytał Roger.
- Zgodę na założenie zes...
- Silencio! - krzyknęła nagle Regina celując w niego różdżką.
- Czemu to zrobiłaś? - spytał Roger.
- "Właśnie czemu?" - spytał telepatycznie Percy.
- By nikt nie usłyszał tego, co mówisz, Alex.- wyjaśniła.
- "Zdejmij ze mnie to zaklęcie!" - zawołał telepatycznie.
- Zanim zdejmę chcę cię najpierw o coś spytać. - oznajmił.
- "O co?" - spytał Alex.
- Oto, czy znasz język polski? - spytała Rogera.
- Czemu chcesz wiedzieć? - zapytał Roger.
- By nikt nie zrozumiał o czym rozmawiamy. - wyjaśniła.
- "Ale możemy rozmawiać telepatycznie" - wyjaśnił Percy.
- To prawda, ale Roger nie zna telepatii. - wyjaśniła Regina.
- "No tak..." - wymamrotał Alex drapiąc się w głowę.
- Więc, Roger pytam się ponownie: czy znasz język polski? - spytała Regina.
- Tak, znam. - wyjaśnił.
- Świetnie! Sonorus. - powiedziała celując w Percy'ego różdżką.
- Dzięki. - szepnął.
- Teraz rozmawiajmy po polsku. - powiedziała w języku polskim. Percy uśmiechnął się i skinął głową. Wyciągnął ku niej pergamin i powiedział:
- Mam pozwolenie od Dumbledore'a na założenie zespołu. - oznajmił.
- Poważnie?... - spytała Regina w tym samy języku. - ...Pokaż!... - chłopak pokazał jej pergamin. Na pergaminie był podpis profesora od Transmutacji. - ...Alex ma rację!... - zawołała Regina. - ...Dumbledore rzeczywiście podpisał nam zgodę na założenie zespołu!... - pisnęła i rzuciła się w objęcia Rogera.
- Ciszej! - zawołał Percy rozglądając się dookoła, ale dziewczyna już go nie słuchała, gdyż była zajęta obściskiwaniem się z Rogerem.
Po kilku minutach... W dormitorium chłopców szóstego roku...
- Alex, co teraz zamierzasz zrobić? - spytał Roger, gdy reszta chłopców spała. Percy spojrzał na kolegę, a potem na współlokatorów. Upewniwszy się, że śpią twardym snem zbliżył się do niego i powiedział:
- Najpierw muszę znaleźć odpowiednie osoby na członków zespołu. Nie tylko Regina i Tom będą w zespole przecież. - oświadczył.
- A pamiętasz ilu było członków? - spytał Roger.
- Z tego co pamiętam to pięcioro w tym ja szósty jako menażer zespołu. Głównymi wokalistami byli właśnie Tom, Regina i Nigel. Mało tego mój przyszły Ja był tym menażerem, a ja tylko musiałem zapamiętać to, co on mi mówił na temat zespołu. - wyjaśnił.
- Nigel? Jaki Nigel? - dopytywał się.
- Nigel Turnirs z Hufflepuffu. - wyjaśnił.
- Hej, przecież Regina jest z Gryffindoru, jej brat ze Slytherinu, a ten Turnirs z Hufflepuffu. Trzy domy w jednym zespole? - zdziwił się Roger.
- Tak... - odparł Alex. - ...Jeśli ja dojdę to będzie cztery osoby. - wyjaśnił.
- A co z piątą osobą? - spytał.
- Właśnie nie wiem. Moje przyszłe Ja mi nie powiedział kim on był... - oświadczył. - ...Pokazał mi tylko jego zdjęcie. - dodał.
- Skąd wiesz, że to chłopak? - spytał Roger.
- Każda z osób ma pseudonim i widziałem je u kolegi mojego drugiego brata. - wyjaśnił.
- A gdzie jest to napisane? - spytał Gryfon. Alex podszedł do swojego kufra, pogrzebał w nim chwilę aż w końcu wyjął z niego rolkę plakatu zespołu i rozwinął go. Było na nim sześć osób. Byli poubierani na rockowo, ale też coś w rodzaju panku, ale ani na pank ani na rock to nie wyglądało.
- Niesamowity ten plakat. W jaki sposób chcesz zwerbować nowe osoby do zespołu tak by nie rozpraszać Riddle'a, a jednocześnie nie rozgłaszać po całej szkole o tym? - spytał Roger.
- Spokojnie. Profesor Dumbledore tym się zajmie, a jak nie to ja to załatwię. Teraz idźmy spać. Jutro czeka nas dużo roboty. - oświadczył Percy i poszedł do łózka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz