sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 13 - Roger i początki zespołu

        Następnego ranka w Hogwarcie każdy budził się o różnych porach dnia. Tom II starał się uspokoić myśli. Przypomniał sobie wczorajszy wieczór i Reginę oraz to, co podsłuchała. Nie mógł się teraz wykręcić.
 W tym samym czasie w innej części zamku...
        Czarnowłosa dziewczyna obudziła się właśnie ze wspaniałego snu. Przypomniała sobie wczorajszą ucztę jak rozmawiała z nowo poznanymi koleżankami, gdy nagle naszło ją dziwne niewyjaśnione uczucie smutku, chociaż sama tak się nie czuła. Wstała, założyła kapcie i szlafrok. Poszła szybkim krokiem do dormitorium chłopców szóstego roku roku. Zapukała gwałtownie do drzwi.
- Alex, jesteś tam? Muszę z tobą pogadać! Chodzi o Toma! - zawołała. Drzwi otworzył jej rudowłosy chłopak. Gdy zobaczyła jego oczy, potem resztę twarzy najpierw się zarumieniła po czubki włosów, a potem nagle dostała wizji: Była to wizja ślubu z... NIM!


- To niemożliwe... - szepnęła wpatrując się w niego.
- Cześć. Nazywam się.... - zaczął, ale ona skończyła za niego:
- Roger Luis Hoof... O nie! Ty nie powinieneś być czarodziejem! NIE! Ciebie. Tu. Nie. Powinno. Być! ALEX!!!! - wydarła na całe gardło ostatnie słowo, a raczej imię. Wyżej wymieniony przybiegł sekundę potem do nich i spytał:
- Co się dzieje? - spytał wystraszony.
- Alex, to Roger. Roger Hoof! M-mój przyszły mąż! On jest czarodziejem! - pisnęła. Percy spojrzał na Rogera potem na Reginę. Machnął różdżką na chłopaka, potem na Reginę, następnie na siebie. Potem pociągnął za sobą dziewczynę nakazując Rogerowi iść za nimi. Zeszli do Pokoju Wspólnego, gdzie, nie zwracając na nikogo uwagi, podeszli kominka. Percy nacisnął na jakiś przycisk przy kominku. W zegarze ściennym otworzyło się przejście. Wprowadził tam oboje. Roger trochę się opierał, ale wszedł. Gdy drzwi się za nimi zamknęły nastała cisza. Roger zbliżył się do blondyna i spytał:
- O co tu chodzi, Wodson? - spytał Hoof.
- Najpierw ci powiem, że Regina posiada pewne zdolności. Widzi przyszłość w momencie usłyszenia czegoś lub zobaczenia. Może też to wywołać jakieś słowo lub zobaczy pierwszy raz osobę jak np. ciebie. Wie kim naprawdę stanie się dana osoba w przyszłości lub dostaje wizji. Czyli...
- Czyli wiedziała kim się stanę dla niej zanim się przedstawiłem. Będę jej mężem. Ale nie rozumiem jednej rzeczy. Ona powiedziała, że nie powinienem być czarodziejem. O co w tym chodzi? - spytał.
- Tego nie wiem. Skoro urodziłeś się jako czarodziej, a ja cię pamiętam jako Mugola...
- Uuu, stop! Chwila! Ty mnie pamiętasz? Jak to możliwe? Przecież dopiero cię poznałem mimo, że śpimy w jednym dormitorium od pięciu lat! - zawołał.
- Roger, może najpierw powiemy ci kim on jest. - zaproponowała Regina.
- Dobra. Mów. - zgodził się.
- Percy tak naprawdę nazywa się Harry James Potter. Przybył z przyszłości. Przybrał postać naszego opiekuna. Mojego i Toma Riddle'a. Jako opiekun nazywa się Percivald Nicolas Harold James Levender. Opiekuje się nami nawet jako uczeń przybierając postać Alexandra Michaela Wodsona. Nie zdradź nas. Proszę. Tom wie o istnieniu Percy'ego i Alexa, ale nie wie o jego prawdziwej tożsamości z przyszłości. - wyjaśniła Regina.
- Teraz rozumiem. - powiedział wpatrując się w nich oboje.
- Roger, możesz mi powiedzieć jedną rzecz? - odezwał się Percy.
- A co?
- Powiedz mi jaki jest twój status krwi? Znaczy czy twoi rodzice byli Mugolami czy byli czarodziejami czystej krwi? Bo np. Tom i Regina są pół krwi. Ich ojciec był Mugolem, a matka była czystej krwi czarownicą... - wyjaśnił. - ...Zataił przed nią, że była dziedziczką Slytherina. Było na to za wcześnie. Zresztą ma już szesnaście lat. W tym roku Tom otworzy pewną legendarną komnatę stworzoną przez Salazara Slytherina. Regina o tym wiedziała już pięć lat temu nim poszli do szkoły. - objaśnił.
- Chcesz mi powiedzieć, że oni są rodzeństwem na dodatek dziedzicami jednego z Założycieli Hogwartu?? - spytał z niedowierzaniem Roger.
- Tak... - odparła Regina. - ...Ale się nie martw. Nie mam z nim nic wspólnego poza muzyką... och! Wymknęło się! Miałam nie mówić! On mnie zabije!! - zawołała.
- Kto? I za co? - dopytywał Percy wyłapując ów informację.
- Podsłuchałam wczoraj Toma jak śpiewał i grał na... fortepianie. - odparła odwracając wzrok.
- Żartujesz!?... - zawołał rozbawiony Percy. - ...Voldemort grający i śpiewający! Ale numer! Muszę to zobaczyć. - zaśmiał się Percy.
- Percy, nie! On nie może się dowiedzieć, że komukolwiek mówiłam! - zawołała.
- Czego? Tego, że Voldek umie grać i śpiewać? Muszę go posłuchać! - zawołał.
- Percy, nie! Stój!... - wyjęła różdżkę i wycelowała w niego. - ...Jeśli się ruszysz i mu powiesz rzucę w ciebie urok! Obiecałam bratu, że nie powiem nikomu, ale to mi się tylko wymknęło... - opuściła różdżkę i spojrzała w jakiś sobie tylko znany punkt. - ...Przyszłam do ciebie w sprawie, że obudziło mnie jakiejś nieznane mi uczucie. Poczułam smutek Toma. To jest prawda z tymi bliźniaczym związkiem. Czujemy swoje emocje. Nie wiem czy Tom też poczuł moje, ale sądzę, że tak. - powiedziała,a oczy zaszkliły się od łez.
- Och. No tak. Cóż, no dobrze, nie powiem nikomu, ale musisz mi obiecać coś. - oświadczył.
- Co takiego? - spytała.
- Że mnie do niego zaprowadzisz. Chcę go posłuchać. Chcę ocenić czy dobrze śpiewa i zrobi to, co powinein. - odparł. Regina jęknęła, po czym westchnęła.
- Ech, no dobrze, ale daj mu czas. Musi przezwyciężyć tremę. Spróbuję go też przekonać do tego, że ktoś chce się z nim spotkać i posłuchać go. Dobrze? - poprosiła.
- Dobra. - odparł.
- A teraz nas wypuść. - poprosił Roger Percy'ego.
- Proszę bardzo... - nacisnął jakiś przycisk w murze i po chwili otworzyły się drzwi do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Wewnątrz nie było już nikogo, więc Percy zdjął z nich zaklęcie. - ...Poczekaj chwilę, Wodson.
- O co chodzi?... - spytał, gdy Percy wyjął różdżkę. Machnął nią wypowiadając jakieś dziwne słowa. - ...Co to za zaklęcie, które na nas rzuciłeś? - spytał.
- Nazwałem go zaklęciem NiN. - oznajmił.
- Czyli? - spytała tym razem Regina.
- To skrót od słów Niewidzialność i Niesłyszalność. Działa tak jak jest w nazwie. Jest się nie widzialnym i nikt cię nie słyszy. Możesz się komunikować z drugą osobą tylko telepatycznie, jeśli znasz telepatię, oczywiście, chyba że inna osoba użyła tego samego zaklęcia, więc ona cię także widzi i więc możesz wtedy normalnie mówić. Minusem jest to, że nie możesz używać żadnych zaklęć, nawet zwykłego Lumos, bo wtedy to zaklęcie przestaje działać. Im silniejszego zaklęcia użyjesz tym szybciej zostaniesz zlokalizowany, a zaklęcie znika. - wyjaśnił.
- Rety. To coś w połączeniu do zaklęcia kameleona, nienaszolnaści i Muffliato. - zachwycił się Roger, gdy szli na śniadanie do Wielkiej Sali.
- Dokładnie. Udoskonaliłem je wszelkimi zaklęciami ciszy i maskującymi, jednak jest tego luka. Gdy rzucam na siebie, tak zwane zaklęcie NiN nie mogę używać żadnych zaklęć, nawet najsłabszych, bo wtedy przez to zanika. A im silniejszego zaklęcia używam tym szybciej zanika. - wyjaśnił, gdy byli już w Wielkiej Sali.
- Rozumiem. Musisz uważać. - poradził mu Roger.
- Wiem i uważam, ale gdy na was rzucam to zaklęcie, to wy także pamiętajcie o tym, by tego nie robić. - poprosił.
- Dobrze. - powiedziała Regina.

~~*~~

        Po skończonych lekcjach Regina przeprosiła Percy'ego i podeszła do brata. Był razem z Anderen.
- Cześć, Tom. - przywitała się. Ten obejrzał się, a zobaczywszy siostrę powiedział obojętnym tonem:
- Och, to ty. Czego chcesz? - spytał Riddle. Regina nie zważając na jego chłodny ton powiedziała:
- Chciałabym pogadać z tobą o tym wczorajszym. - odparła nie zwróciwszy uwagi na jego ton i nacisnąwszy na ostatnie trzy słowa.
- A o czym wczorajszym? - spytała Anderen przysłuchawszy się rozmowie. Tom chwilę milczał zastanawiając się jak się pozbyć koleżanki, gdyż wiedział o czym chce rozmawiać Regina, ale z opresji przyszła mu z pomocą siostra powiedziawszy:
- Nie możemy ci tego powiedzieć. Tom wie o czym mówię i wie także, że nie chce o tym rozmawiać publicznie. Prawda, Tom? - spytała Regina. Uśmiechnęła znacząco do młodzieńca. Ślizgon lekko się zmieszał, po chwili powiedział.
- Tak, to prawda. Anderen, idź na lekcje. Zaraz do ciebie dołączę. Tylko z nią pogadam i wrócę do ciebie. - powiedział. Chwycił Reginę za ramię i wyprowadził na korytarz. Prowadził ją przez korytarze, gdy nagle przed nimi stanął Percy wraz Nigelem, Rose i Eleine.
- Puść ją! - krzyknął Nigel.
- Przepuście mnie! To nasza sprawa! - zawołał Ślizgon.
- Ależ proszę, Riddle... - odezwał się Percy chowając różdżkę. - ...Rozmawiaj z nią, ale przy nas. - oznajmił.
- Co?... - zdziwił się Nigel spojrzawszy na kumpla. - ...Powiedziałeś, że mamy go powstrzymać od zrobienia krzywdy Reginy. - zauważył Nigel.
- Właśnie. - powiedziała Rose.
- Nie, kochani. Nie mieliśmy go powstrzymywać, ale wysłuchać... - wyjaśnił. - ...Regino, wiesz co robić. - oświadczył.
- Co ma zrobić? I skąd ją znasz? - spytała Eleine.
- To moja przyjaciółka z roku i domu... - wyjaśnił. - ...Chodźcie. - zaprowadził przyjaciół do sali, gdzie Regina z lekkim naciskiem zaprowadziła Ślizgona, by mogli pogadać.
        - Nie! Nie chcę! - krzyknął Tom.
- Dlaczego? - spytała Regina.
- Bo to są Gryfoni i ON. - wskazał na Percy'ego wchodzącego do sali. Panna Wornch spojrzała na niego i westchnęła. Po chwili zbliżyła się do brata, położyła dłoń na jego ramieniu i oświadczyła:
- Tom, posłuchaj, jeśli chcesz pozbyć się tremy musisz wystąpić przed publicznością. Nie ważne czy wśród nich są Gryfoni, Krukoni, Ślizgoni czy Puchoni albo nauczyciele. Ważne jest to, byś pozbył się tremy oraz to byś dobrze wypadł, a publiczność była zadowolona z twojego występu i prosili o więcej. Ja wysłuchałam cię, a jestem przecież Gryfonką. - oświadczyła łagodnie.
- Wysłuchałaś mnie, bo jesteś moją siostrą. - oznajmił cicho.
- Co? - zdziwiła się Eleine.
- To Riddle ma siostrę? - spytała Rose.
- Tak. - odpowiedział Percy.
- Wiedziałeś? - spytał Nigel spojrzawszy na Percy'ego.
- Tak. - powtórzył odpowiedź.
- To dlatego nas poprosiłeś byśmy z tobą poszli. - zauważyła Rose.
- Ufałeś nam. - dodała Eleine.
- Zgadza się. Proszę was byście o tym nikomu nie mówili. Nawet Dippetowi... - poprosił. Nagle spojrzał w kierunku rodzeństwa. - ...To mi się nie podoba. - szepnął nagle.
- Ale co? - spytał Nigel.
- To co robi Regina. - wyjaśnił Percy. Wszyscy spojrzeli na scenę przed nimi. Regina klęczała przed Tomem, a jemu to chyba się nawet podobało, ale chyba nie do końca, bo krzyknął:
- Dobra, dobra! Przestań już!... - zawołał. - ...Zrobię to! Tylko przestań mnie już namawiać! - zawołał.
- Dzięki, Tom. Na początek mi to wystarczy. - powiedziała wstając i przytuliła go. Percy podszedł niej szybkim krokiem i spytał biorąc ją na stronę:
- Zwariowałaś?? Pomyślałaś o tym, kim się stanie w przyszłości? - spytał z przerażeniem w głosie.
- Och, nie pomyślałam. Wybacz. - wymamrotała.
- By się to więcej nie powtórzyło. - oświadczył.
- Tak jest, szefie!... - zawołała. Percy zmrużył oczy. Gryfonka spojrzała na niego i westchnęła. - ...Dobrze, obiecuję. To się więcej nie powtórzy, Alex. - obiecała.
- No ja myślę. - burknął.
- O co chodzi? - spytał Tom. Oboje podskoczyli. Nie myśleli, że ktoś ich podsłuchuje. Spojrzeli na niego i próbowali coś wymyślić naprędce:
- Nic takiego, Tom! - zawołała Regina.
- To nie dotyczy ciebie.... - dodał Percy. Oboje mieli nadzieję, że się nabierze, ale z nim nic nigdy nie wiadomo. Percy nie znał go za szkolnych lat, słyszał o nim tylko z opowieści Horacego i Albusa, ale teraz miał okazję poznać ich od innej strony. Gdyby mógł być w Slytherinie było by zupełnie inaczej, łatwiej. - ...Przyszliśmy tutaj by cię wysłuchać, Tom. - oznajmił.
- Ale skąd wiesz, że umiem śpiewać?... - spytał. Nagle coś sobie uświadomił. Spojrzał na Reginę, która podskoczyła, gdy tylko ich oczy się spotkały i schowała się za przyjaciółki. - ...Obiecałaś, że nikomu nie powiesz! - zawołał Tom.
- Tom, wybacz, ale mi się wymknęło, gdy rozmawiałam z Hoofem! Inaczej nie zdołałbyś przezwyciężyć tremy. - wyjaśniła pospiesznie Regina.
- Na początek nasza czwórka wystarczy. Prawda? No i może Anderen. Czyli najbliżsi przyjaciele. Na początek tylko oni. Jeśli twoje wykonanie nam się spodoba wystąpisz przed większą publicznością, a potem przed całą szkołą. Potem się zobaczy. - wtórowała jej Eleine.
- Jestem pewien, że nie odpędzisz się przed dziewczynami. - zapewnił go Nigel.
- Zgadzam się z Nigelem. - odezwała się Rose. Tom spojrzał na nich. Mimo, że byli z różnych domów mieli gadane i potrafili przekonywać. Prawie tak jak on. Może się zgodzić?
- No dobrze. Przekonaliście mnie. Zgoda. Regino, co do zespołu zgodzę się na taki pomysł, ale potrzebuję pomocy, zespołu i menadżera oraz instrumentów no i oczywiście chętnych do tego wszystkiego. - wyjaśnił.
- Zespół? - spytała Rose.
- To nie głupi pomysł. - zamyślił się Nigel.
- Umiecie śpiewać lub grać? - spytała Regina zgromadzonych.
- Ja umiem grać na klarnecie. - odparła Eleine.
- Rozumiem... - zamyśliła się Regina. - ...A ty Percy?
- Ja umiem grać na elektronicznej gitarze i mam nawet własną. Umiem też śpiewać. Mogę wam też pomóc w menadżerce. - odparł.
- Super. Przydasz się nam. - powiedział Percy.
- Ja śpiewam i gram na altówce. - odezwał się Nigel.
- Ja gram na elektrycznych klawiszach w domu. - wtrącił się ktoś z cienia korytarza. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Gdy ta osoba wyszła zobaczyli Rogera Hoofa.
- Roger!... - zawołała Regina i rzuciła mu się w ramiona. - ...Co tu robisz? - spytała.
- Lekcja się już dawno zaczęła. Profesor Dumbledore kazał mi posłać po was. - wyjaśnił.
- Och! - wyrwało się wszystkim jednocześnie.
- Musimy iść! - zawołał Nigel chwytając swoją dziewczynę.
- I mnie to mówisz? - spytała Rose idąc za Nigelem. Reszta poszła za nimi.
- Co z zespołem? - spytała Regina.
- No właśnie. Co z nim? - spytał Roger.
- Ja się tym zajmę. Tom, Regino z tego co widzę oboje jesteście już członkami zespołu, który nawiasem mówiąc nie ma jeszcze nazwy. Czy oboje się zgadzacie bym był menadżerem waszego zespołu? Zajął bym się wszystkim. Zarówno szukaniem członków jak i papierkową robotą. Nawet zgodą nauczycieli na założenie tegoż zespołu no i załatwię salę do ćwiczeń. Na razie żaden uczeń nie może się o tym dowiedzieć. Po prostu musimy mieć zgodę na próby muzyczne, miejsce i sprzęt. Zgodę musimy dostać najlepiej od Dumbledore'a i Slughorna ewentualnie od Dippeta. Nie martwcie się na zapas. Załatwię wszystko. - oświadczył Percy. Po tej przemowie poszli do klasy Transmutacji.

~~*~~

        o godzinie 18:00 Percy poszedł sam do profesora Dumbledore'a na rozmowę. Zapukał.
- Proszę wejść. - rozległ się głos nauczyciela. Percy wszedł.
- Przepraszam profesorze, że przeszkadzam, ale to ważne. Chodzi o pana Riddle'a i pannę Wornch. - zaczął.
- Naprawdę? Usiądź. Mów, o co chodzi? - spytał profesor.
- Widzi pan, profesorze... - zaczął nieśmiało Percy siadając na krześle przed biurkiem. - ...Zacznę od tego, że nie jestem tym za kogo się podaję. - oświadczył.
- Jak to? - spytał mężczyzna.
- Em... - zająknął się Percy. - ...Nie wiem jak to panu powiedzieć, by nie zmieniać biegu zdarzeń. Regina wie kim jestem, Tom chyba też... po części, ale nie zna mojej prawdziwej tożsamości. I Bogu dzięki. - wymamrotał.
- O czym pan mówi? - spytał przyszły dyrektor Hogwartu. Percy co chwilę zerkał na niego. Te jego błękitne oczy przeszywały go tak samo jak wtedy, gdy ten był starym mężczyzną.
- Profesorze Dumbledore, ja... ja nie nazywam się Alexander Wodson i nie jestem z tego czasu. Jako Percy Levender opiekuję się Reginą Wornch i Tomem Riddlem Juniorem odkąd się urodzili. Pochodzę z przyszłości odległej o ponad pięćdziesiąt lat. Naprawdę nazywam się Harry James Potter. Niech pan nikomu o tym nie mówi z wyjątkiem Reginy. Jeśli Tom Riddle Junior się o tym dowie możemy stracić życie. - wyjaśnił.
- Dlaczego? Co może się takiego stać z tak miłym chłopcem jak Tom Riddle? - spytał.
- On w przyszłości stanie się bardzo złym czarodziejem. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Przyszedłem tu w innej sprawie. Chcę powiadomić, że Tom i Regina są bliźniakami.- wyjaśnił.
- Bliźniakami? - zdziwił się mężczyzna.
- Tak. Byłem przy ich narodzinach w sierocińcu w Londynie. Wczoraj wieczorem Regina po uczcie powitalnej szła do Wierzy Gryfonów, ale usłyszała śpiew i muzykę swego brata dochodzący z lochów. Poszła tam. Gdy zobaczyła kto śpiewa spodobała jej się muzyka i śpiew, ale zrobiła trochę hałasu, więc ją odkrył i kazał nikomu nic nie mówić co tam usłyszała i zobaczyła, ale ona mu zaproponowała założenie zespołu i ja się nawet z tym zgodzę, bo tak ma być. Jednak on powiedział, że ma tremę, więc Regina zaproponowała, że musi stanąć na początek przed przynajmniej kilkuosobową publicznością. - wyjaśnił.
- Więc co zrobiła panna Wornch? - spytał Dumbledore.
- Dziś po pierwszych lekcjach zaaranżowaliśmy spotkanie. - wyjaśnił.
- To dlatego się spóźniliście. - zauważył mężczyzna opierając się o oparcie fotela.
- Tak. - odpowiedział Percy.
- I co dalej? - ponaglał go profesor.
- Więc Regina zaprowadziła Toma do jednej z sal na jednym z pięter, a ja z przyjaciółmi poszliśmy za nimi. Trochę ich okłamałem mówiąc, że chcę go powstrzymać przed skrzywdzeniem Reginy przez Toma, a naprawdę chciałem go posłuchać. - oświadczył.
- Posłuchać? - spytał.
- Tak, a dokładniej jak śpiewa i gra. - wyjaśnił.
- Ach tak. - odpowiedział inteligentnie mężczyzna.
- Ja i moi przyjaciele przekonywaliśmy go do tego, by nam zaśpiewał, ale on był uparty i nie chciał, gdyż nie chciał przy Gryfonach, a szczególnie przy mnie. - wyjaśnił.
- Czemu nie chciał przy panu, panie Wodson? - spytał mężczyzna
- Bo mnie już znał. Znał moją tożsamość jako Percy'ego i wiedział jak mogę się zachować. Nie wiedziałem, że umie śpiewać i grać. - oświadczył.
- Więc w jakiej sprawie do mnie pan przychodzi, panie Wodson? - spytał profesor.
- Zostałem menadżerem tegoż zespołu i pierwszym punktem w tej sprawie jest zgromadzenie członków zespołu muzycznego. Już mamy dwóch, ale przydałoby się więcej. Od pana potrzebuję pozwolenia na założenie tego zespołu, miejsca byśmy mieli gdzie odbywały się próby, musimy mieć też instrumenty muzyczne, no i oczywiście dyskrecji, by nikt się o tym na razie nie dowiedział. - oświadczył.
- Jak to "nikt się o tym nie dowiedział"? Może pan to sprecyzować, panie Wodson? - poprosił.
- Tak, oczywiście. Więc, Tom ma tremę i musi ją przezwyciężyć, lecz by to zrobić musi ćwiczyć najpierw przed małą publiką, a potem przed coraz większą i większą. W między czasie musimy stworzyć zespół, ale dyskretnie. Dwie osoby mamy, ale potrzebni nam kandydaci, gdyż zespół jest stworzony z co najmniej pięciu osób i menadżera. Nasi przyjaciele to co innego, gdyż wolałbym sprawdzić możliwości innych osób. Jednak wolałbym tego nie rozgłaszać po całej szkole i nie chce w dodatku stresować Toma... - wyjaśnił Percy, po czym dodał w myślach: - "Ja to powiedziałem?" - pomyślał Percy. - ...Zgłosiłem się na ochotnika bym był menadżerem zespołu i pozałatwiał papierkową robotę. - wyjaśnił. Mężczyzna długo myślał nad słowami Percy'ego aż w końcu oznajmił:
- Rozumiem. Proszę mi jeszcze powiedzieć dlaczego zgłosił się z tym pan do mnie, a nie do dyrektora Dippeta? - spytał Dumbledore. Percy popatrzył w te niebieskie oczy tak podobne do tych z przyszłości. W końcu odparł.
- Profesorze, znam pana i wiem, że w przyszłości zrobi pan dużo dla świata i dla mojego przyszłego Ja. Wiem również, że nie jest pan po stronie zła. Walczy pan z Gridenwaldem. Ufam panu i wiem, że dotrzyma pan obietnicy. Proszę, by mi napisał to, o co proszę, a i przyłączę się do Zakonu Feniksa. - oświadczył. Ostatnie zdanie zszokowało mężczyznę, ale nic więcej nie powiedział tylko podpisał to co podsunął mu Percy i obiecał powiedzieć nauczycielom by nie mówili żadnemu uczniowi o zespole założonym przez Reginę Wornch, Toma Riddle'a i Alexandra Wodsona.
Trochę później... Wieża Gryfonów...
        - Roger!! Regino!! Mam zgodę od Dumbledore'a!! - wrzasnął Percy wbiegając do wierzy Gryffindoru. Oboje podbieli do niego od kominka.
- Jaką zgodę? - spytał Roger.
- Zgodę na założenie zes...
- Silencio! - krzyknęła nagle Regina celując w niego różdżką.
- Czemu to zrobiłaś? - spytał Roger.
- "Właśnie czemu?" - spytał telepatycznie Percy.
- By nikt nie usłyszał tego, co mówisz, Alex.- wyjaśniła.
- "Zdejmij ze mnie to zaklęcie!" - zawołał telepatycznie.
- Zanim zdejmę chcę cię najpierw o coś spytać. - oznajmił.
- "O co?" - spytał Alex.
- Oto, czy znasz język polski? - spytała Rogera.
- Czemu chcesz wiedzieć? - zapytał Roger.
- By nikt nie zrozumiał o czym rozmawiamy. - wyjaśniła.
- "Ale możemy rozmawiać telepatycznie" - wyjaśnił Percy.
- To prawda, ale Roger nie zna telepatii. - wyjaśniła Regina.
- "No tak..." - wymamrotał Alex drapiąc się w głowę.
- Więc, Roger pytam się ponownie: czy znasz język polski? - spytała Regina.
- Tak, znam. - wyjaśnił.
- Świetnie! Sonorus. - powiedziała celując w Percy'ego różdżką.
- Dzięki. - szepnął.
- Teraz rozmawiajmy po polsku. - powiedziała w języku polskim. Percy uśmiechnął się i skinął głową. Wyciągnął ku niej pergamin i powiedział:
- Mam pozwolenie od Dumbledore'a na założenie zespołu. - oznajmił.
- Poważnie?... - spytała Regina w tym samy języku. - ...Pokaż!... - chłopak pokazał jej pergamin. Na pergaminie był podpis profesora od Transmutacji. - ...Alex ma rację!... - zawołała Regina. - ...Dumbledore rzeczywiście podpisał nam zgodę na założenie zespołu!... - pisnęła i rzuciła się w objęcia Rogera.
- Ciszej! - zawołał Percy rozglądając się dookoła, ale dziewczyna już go nie słuchała, gdyż była zajęta obściskiwaniem się z Rogerem.
Po kilku minutach... W dormitorium chłopców szóstego roku...
       - Alex, co teraz zamierzasz zrobić? - spytał Roger, gdy reszta chłopców spała. Percy spojrzał na kolegę, a potem na współlokatorów. Upewniwszy się, że śpią twardym snem zbliżył się do niego i powiedział:
- Najpierw muszę znaleźć odpowiednie osoby na członków zespołu. Nie tylko Regina i Tom będą w zespole przecież. - oświadczył.
- A pamiętasz ilu było członków? - spytał Roger.
- Z tego co pamiętam to pięcioro w tym ja szósty jako menażer zespołu. Głównymi wokalistami byli właśnie Tom, Regina i Nigel. Mało tego mój przyszły Ja był tym menażerem, a ja tylko musiałem zapamiętać to, co on mi mówił na temat zespołu. - wyjaśnił.
- Nigel? Jaki Nigel? - dopytywał się.
- Nigel Turnirs z Hufflepuffu. - wyjaśnił.
- Hej, przecież Regina jest z Gryffindoru, jej brat ze Slytherinu, a ten Turnirs z Hufflepuffu. Trzy domy w jednym zespole? - zdziwił się Roger.
- Tak... - odparł Alex. - ...Jeśli ja dojdę to będzie cztery osoby. - wyjaśnił.
- A co z piątą osobą? - spytał.
- Właśnie nie wiem. Moje przyszłe Ja mi nie powiedział kim on był... - oświadczył. - ...Pokazał mi tylko jego zdjęcie. - dodał.
- Skąd wiesz, że to chłopak? - spytał Roger.
- Każda z osób ma pseudonim i widziałem je u kolegi mojego drugiego brata. - wyjaśnił.
- A gdzie jest to napisane? - spytał Gryfon. Alex podszedł do swojego kufra, pogrzebał w nim chwilę aż w końcu wyjął z niego rolkę plakatu zespołu i rozwinął go. Było na nim sześć osób. Byli poubierani na rockowo, ale też coś w rodzaju panku, ale ani na pank ani na rock to nie wyglądało.
- Niesamowity ten plakat. W jaki sposób chcesz zwerbować nowe osoby do zespołu tak by nie rozpraszać Riddle'a, a jednocześnie nie rozgłaszać po całej szkole o tym? - spytał Roger.
- Spokojnie. Profesor Dumbledore tym się zajmie, a jak nie to ja to załatwię. Teraz idźmy spać. Jutro czeka nas dużo roboty. - oświadczył Percy i poszedł do łózka.

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 12 - Talenty

Wróćmy do tego momentu jak Regina wyszła ze swojego przedziału...

        - Alex, wspomniałeś, że Tom jest bratem Reginy. To prawda? - spytała Yvonne. Zrobiło się cicho. Twarz Reginy zamarła, a z czasem zmieniała się w grymas złości, a potem zaczęła płakać. Wszyscy patrzyli na Percy'ego, ale on patrzył na Reginę, która drżała patrząc na Yvonne jak na coś obrzydliwego. Nagle wybiegła z głośnym płaczem. Pobiegła przed siebie nie wiedząc, gdzie nogi ją prowadziły. W końcu zwolniła i weszła do jakiegoś przedziału sądząc, że jest sama położyła się na siedzeniu i płakała dalej nie zdawszy sobie sprawy iż ktoś ją obserwuje. Dopiero, gdy się trochę uspokoiła, usiadła i zobaczyła...
- To ty!? - krzyknęła zobaczywszy Toma Riddle'a II.
- Tak witasz się z rodziną, panno Riddle? No to pięknie. - zadrwił Tom. To zdanie Reginę zatkało tak bardzo, że oniemiała. Wstała i podbiegła do drzwi, ale nagle się zatrzasnęły się. Zatrzymała się gwałtownie. Zamknął ją! Stała przez chwilę, po czym obejrzała się spojrzawszy na Riddle'a. Zbliżał się do niej w dość niepokojący sposób. Gapiła się na niego nie mogąc nic powiedzieć ze strachu.
- "Percy, pomocy! Tom wie! Wie, że jestem jego siostrą! Przyślij tu kogoś, ale dyskretnie. Nie możesz być to ty! Zamknął przedział od wewnątrz!" - zawołała w panice. Ustalili między sobą, że jeśli zwraca się do niego per "Percy" oznacza to iż jest w niebezpieczeństwie. Tymczasem Tom zbliżał się do niej coraz bardziej i spytał:
- Czemu się boisz? - spytał.
- Ja... Skąd wiesz, że jesteśmy rodziną? - spytała.
- Byłem w szkole przez całe wakacje. Przeglądałem ród Slytherina i zobaczyłem, że rzeczywiście jesteśmy rodziną, a nawet więcej. Jesteśmy bliźniętami, ale wiesz nie zauważyłem nigdzie nazwiska Alexa Wodsona i Percy'ego Levendera. Wiesz coś o tym? - spytał.
- Nie. - skłamała.
- Ja ci odpowiem. Bo taka osoba nie istnieje. - odparł.
- To nie prawda!... - krzyknęła. - ...Percy istnieje! Opiekował się nami przez cały czas! I..
- Nie. Tobą się nie opiekował przez cały czas. Percy opiekował się mną przez całe życie i dalej to robi, gdyż Percy Levender i Alexander Wodson to ta sama osoba. - oświadczył.
- "Idzie do was Yvonne. Za chwilę wszystkie drzwi w pociągu zostaną otwarte. Przyszykuj się. Gdy usłyszysz kroki na korytarzu nie daj po sobie poznać przed Yvonne, że wiedziałaś o jej przybyciu" - usłyszała w głowie głos przyjaciela.
- "Dobrze, Percy. Musimy pogadać na temat Toma, ale to dopiero jutro. Muszę się uspokoić i wyspać" - poprosiła.
- "Dobrze, Regino. Uszanuję twą decyzję..." -  powiedział.  - "...Na trzy. Raz... Dwa... TRZY!" - Nagle drzwi przedziału się otwarły się hukiem. Regina rozpłakała się i wybiegła. Po drodze napotkała Yvonne.
        Na tym skończyła rekonstrukcja, ale to nie koniec. Regina nie zamknęła drzwi i wszystko było słychać.
- Wornch, nic ci nie jest? - spytała.
- Zostaw mnie! - krzyknęła.
- Nie, Regina, zaczekaj! Przysłał mnie Alex! Opowiedział nam o wszystkim i poradził bym cię przeprosiła. - powiedziała szybko. - "A więc to tak?! Wodson wszystko opowiada o mnie mej siostrze? A to drań! Zobaczysz, Levender! Jeszcze zobaczysz co potrafi Lord Voldemort!..." - zawołał w myślach do siebie. Nasłuchiwał dalej:
        - Co powiedziałaś? - spytała z niedowierzaniem. Yvonne podeszła do niej i oświadczyła:
- Powiedziałam, że Alex mnie przysłał bym cię przerosiła. Więc chcę cię przeprosić za swoje zachowanie. - powiedziała na wydechu.
- Nie do wiary. Ślizgonka przeprasza Gryfonkę. Świat się wali. - powiedziała jakby do siebie. - "...Ślizgonka przeprasza Gryfonkę??? Na Slytherina! Rzeczywiście świat się wali!" - zaklął.
- Alex opowiedział nam o wszystkim. O tym, co zrobił twój brat i... - tu urwała, gdyż Regina chwyciła ją za ramię mówiąc:
Wracamy do końcówki poprzedniego rozdziału...

        - Ćśśś!!! Nie tu! Ktoś może usłyszeć!... - jęknęła zakrywając dłonią jej usta rozglądając się w jedną i w drugą stronę korytarza. Upewniwszy się, że nikogo niema zaprowadziła ją prosto do przedziału jej przyjaciół. - ...Pogadamy w przedziale. - powiedziała tylko i nie zamieniły ze sobą ani słowa.
- Yvonne McMadarnd?... - szepnął wyglądając z przedziału. - ...Nie zdążyłem cię jeszcze poznać, ale to się zmieni. - powiedział z paskudnym uśmiechem na ustach.
        Od tej chwili Tom zaczął ją uważnie obserwować przez cały rok, a ona nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Jednak i on czegoś nie zdawał sobie sprawy. Nie wiedział jednej rzeczy o ludziach. Wciąż nie wiedział czym jest miłość nawet wtedy, gdy zobaczył Yvonne z Albertem Goyle'em, lecz coś się zmieniło, gdy poznał bliżej Reginę i jej zainteresowania.

~~*~~

        Gdy w końcu przybyli do Hogwartu skierowali się do Wielkiej Sali i zasiedli każde do swoich stołów prócz pierwszorocznych. Profesor Dumbledore czekał na nich przy schodach i wyjaśniał im czym są domy, do których zostaną przydzieleni. W końcu, gdy wprowadził ich do środka poprowadził ich wzdłuż stołów Gryffindoru i Slytherinu pod stół nauczycielski, gdzie stał stołek z wyświechtaną starą Tiarą Przydziału. Tiara zaśpiewała swoją piosenkę, po czym profesor kolejno wyczytywał nazwiska. Każdy pierwszoroczny podchodził do stołka i siadał na nim. Dumbledore nakładał mu Tiarę, a ona "krzyczała" nazwę domu, do którego najlepiej pasuje. Gdy nadeszła kolej na Adama podszedł do stołka usiadł na nim czekając na decyzję Kapelusza.
- Ravenclaw! - zawołała Tiara. Adam skierował się ku stołowi Krukonów zerkając ze smutkiem na stół Ślizgonów i na jedną z dziewczyn, a po chwili na drugą stronę Sali. Na Nigela. Po chwili spojrzał na Gryfonów i na Reginę oraz Percy'ego. Gdy w końcu znalazł wolne miejsce usiadł.
           Gdy uczta się skończyła wszyscy skierowali się ku wyjściu. Regina wiedziała jakie jest hasło do wierzy Gryfonów, gdyż była prefektem, więc zaraz po tym jak powiedziała hasło do wierzy innym Gryfonom poszła się przejść po zamku, by pomyśleć nad tym co się wydarzyło w pociągu. Szła korytarzami tylko sobie znanym drogami. Nogi poprowadziły ją  do lochów. Po pewnym czasie coś zwróciło jej uwagę. Była to muzyka i śpiew. Młodzieńczy śpiew. Po chwili uchwyciła tekst piosenki... Pięknej, ale i smutnej piosenki.



I dźwięk instrumentu, a był to...
- Fortepian? Tutaj? - zdziwiła się na głos. Zaczęła nasłuchiwać tego pięknego śpiewu i instrumentu. Po dłuższych poszukiwaniach zajrzała do jednej z sal w lochach. W środku zastała... Toma!? Z wrażenia zakryła usta powstrzymując krzyk, ale nie mogła powstrzymać ciała. Cofając się natrafiła na gitarę, bębny i inne instrumenty. Zrobiła trochę hałasu. Ze strachu wybiegła, ale nie zrobiła tego dość szybko, bo Tom ją dogonił.
- Wornch! - zawołał, a w jego głosie zabrzmiał gniew.
- Tom, ja... Ja nie chciałam podsłuchać.... Ja już sobie idę. - już się odwracała i chciała odejść, ale chłopak ją powstrzymał trzymając mocno za ramiona. Poprowadził na środek pomieszczenia.
- Jeśli komukolwiek o tym powiesz pożałujesz, jasne? - zagroził trzymając ją mocno za ramiona.
- T-taa-k. Jasne. - odpowiedziała. Tom wyprostował się.
- Dobra. Czego tu szukasz? - spytał.
- Ja... ja martwiłam się dzisiejszą naszą rozmową odbytą w pociągu i tym, że zabiłeś naszego ojca i dziadków. Nie sądziłam, że się tak szybko dowiesz o nich. - oświadczyła.
- A ty skąd to wiedziałaś? - spytał.
- Ale co? - dopytywała się.
- No to, wszystko. Gdy byliśmy w domu naszych dziadków mówiłaś to tak, jakbyś to wszystko wiedziała. - odparł.
- Nie mogę ci powiedzieć...  - odparła wyrywając się z jego mocnego uścisku i odwracając się. Płakała cicho. - ...To bardzo skomplikowane. Prosiłabym cię byś mnie oto więcej nie wypytywał. - poprosiła. Ten skinął głową.
- Dobra.
- Od kiedy grasz? - spytała zmieniając niespodziewanie temat.
- Co? - zdziwił się.
- Od kiedy grasz na fortepianie? - spytała ponownie.
- Od niedawna. Znalazłem go pół roku temu i uczę się na nim grać. - wyjaśnił.
- Grasz świetnie... - pochwaliła. - ...A śpiewasz o niebo lepiej... - powiedziała z uśmiechem. - ...Czemu nie chcesz pochwalić się swoim talentem? - spytała.
- Bo... nie jestem zbyt dobry. - odpowiedział wymijająco.
- Pokaż. Sama ocenię... - powiedziała. - ...Masz jakiś tekst? - dodała.
- Tak. Masz. - Podał jej pergamin. Gdy przeczytała powiedziała:
- Typowe słowa jak dla ciebie. Proszę byś to zaśpiewał. - nakazała oddając mu pergamin.
- Ale... - zaczął. Regina zachichotała w duchu na widok jego miny.
- Boisz się, że cię wyśmieją? Tylko ja tu jestem. - powiedziała machnąwszy ręką na pokój. Ten westchnął i podał jej kilka pergaminów. Regina przejrzała każdą piosenkę, a Tom przyglądał się jej zastanawiał się czemu chce mu pomóc.
- Tom, czy możesz mi je zaśpiewać? Chcę je usłyszeć zanim cokolwiek jeszcze powiem. - poprosiła. Tom niezbyt zadowolony machnął różdżką. Zaczęła grać muzyka, a on zaczął grać na fortepianie, po czym zaczął śpiewać tą piosenkę:



        Zaśpiewał jej jeszcze kilka piosenek, a ona ich słuchała. Były to piosenki takie jak: "Bezduszni" i "Gdzie jesteś dziś".
        Gdy skończył nastała cisza, podczas której żadne z nich się nie odzywało. Tom nie mogąc wytrzymać tej ciszy walnął w fortepian i podszedł do okna. Oparł się o nie dłońmi. Po chwili Regina podeszła powolnym krokiem do brata i położyła na jego ramieniu swoją dłoń.
- Tom,... - zaczęła, ale on ją odepchnął.
- Zostaw mnie! - zawołał.
- Tom, śpiewałeś bardzo ładnie... - powiedziała łagodnie. Chłopak odwrócił się i spytał z niedowierzaniem na siostrę.
- Poważnie? - spytał z niedowierzaniem.
- Tak.... - odparła skinąwszy głową. - ...Uważam też, że mógłbyś nawet założyć jakiś zespół, a potrzebujesz go i... i wiesz pisałabym się na to. Ja bym ci pisała teksty. Ee... i wiesz... chciałabym... chciałabym zagrać w... takim... zespole, jeśli się zgodzisz. - powiedziała nieśmiało. Toma zaskoczyło to wyznanie. Musiał się zastanowić.
- Regino, zaskoczyłaś mnie,... Naprawdę. Muszę się nad tym zastanowić. Daj mi czas do namysłu. Poza tym co do stworzenia zespołu... No cóż, tu pojawia się problem...
- Jaki? - spytała.
- Ee... No... Ja mam tremę... Nie umiem wykrztusić słowa przed publicznością. - wyjaśnił. Dziewczyna lekko się zaśmiała. Tom zmrużył oczy ze złości.
- Spokojnie, Tom. Posłuchaj, musimy przezwyciężyć twoją tremę. - oświadczyła.
- Jak? - spytał spojrzawszy na nią. Regina uśmiechnęła się tajemniczo.
- Nie wiesz? Jedynym sposobem by przezwyciężyć tremę jest to, że musisz stanąć przed publicznością. No może nie zrobić już od razu koncert. Przynajmniej pokazać na co cię stać przed przyjaciółmi lub przed Percym, czy przed kilkoma osobami, a potem przed szkołą. Musisz tylko poćwiczyć. Jakoś to zorganizuję. Co do zespołu też to zorganizuję. Oczywiście ja będę pisać i śpiewać. - wyjaśniła.
- Ty śpiewasz? - zdziwił się.
- Tak... - odpowiedziała z uśmiechem. - ...Kiedyś ci zaśpiewam. Idę spać, ty też idź spać. Rano mamy lekcje. Cześć. - skierowała się ku wyjściu. Była przy drzwiach, gdy Tom się odezwał:
- Regino, czekaj! - zawołał. Ta się obejrzała.
- Tak, Tom? - spytała odwracając się.
- Zgodzę się pod jednym warunkiem. - powiedział.
- Jakim? - spytała.
- Obiecasz, że nikomu nie powiesz co tu zobaczyłaś i usłyszałaś. - poprosił.
- Dobrze. Za to ty obiecasz nie mówić nikomu o Percym Levenderze i jego prawdziwej tożsamości. - oświadczyła.
- Zgoda. - podszedł do niej i uścisnął jej dłoń. Wyszła i wróciła do wieży Gryfonów.

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 11 - Wyjawiona tajemnica

        Tracy przez długi czas zastanawiała się czy pójść do przedziału Gryfonów czy też nie. Yvonne stanowczo jej odradzała, a mały Kent doradzał, by zdecydowała sama. Słodki mały Adam Kent. W tym roku miał iść na pierwszy rok w Hogwarcie. Jej rodzina zaopiekowała się nim, gdyż jego opiekunowie zostali zabici w te wakacje i nie miał się gdzie podziać. Rodzina Anderen mieszkała kilka mil od miejscowości Adama, a jej rodzina znała Kentów, więc się zaopiekowali nim. Po pewnym czasie Tracy wyszła z przedziału, a za nią Adam. Skierowali się najpierw do Nigela, który przebywał razem z Rose. To, co zobaczyła sparaliżowało ją i się zarumieniła. Oni się całowali!! I jak namiętnie!


Na sam fakt tego, co zobaczyła nie miała ochoty tego widzieć, ale nie mogła się ruszyć. Postanowiła zmyć się stąd, ale nie zrobiła tego zbyt dyskretnie, gdyż oboje ją usłyszeli.
- Och, przepraszam. - oboje aż podskoczyli z wrażenia na jej widok i cofnęli się od siebie zarumienieni.
- Tracy!? Co tu robisz? - zdziwił się Puchon rumieniąc się aż po czubki włosów. Za to Rose zabawnie wyglądała z tym rumieńcem na tle swoich płomiennorudych włosów.
- Przepraszam, że wam przerywamy, ale to ważne. Nigel, chodź ze mną, proszę. Muszę z tobą gdzieś pójść i pogadać z kimś o ważnej sprawie. Na miejscu wszystko ci wyjaśnię. - powiedziała na jednym wydechu. Po chwili namysłu chłopak poszedł za przyjaciółką, a zaraz za nimi Rose i Adam. Poszli wzdłuż korytarza aż do przedziału Percy'ego i Reginy. Gdy ci zobaczyli ich nie byli zaskoczeni. Właściwie byli uśmiechnięci i zaprosili gości do środka.
- Musimy z wami pogadać. To ważne. - zaczęła nieśmiało Tracy.
- Mów za siebie. - warknęły jednocześnie Rose i Yvonne. Ta tylko na nią spojrzała z niesmakiem.
- O czym chcesz z nami porozmawiać? - spytała Regina.
- Bo widzicie, zaczęło się od tego jak Nigel poznał Toma, a potem mnie... - zaczęła. Opowiedziała wszystko ze szczegółami, co wydarzyło się przez ostatnie kilka lat. Nawet plany Riddle'a o nieśmiertelności.
- COOOO???? - wrzasnęli jednocześnie Percy i Regina.
- DOWIEDZIAŁ SIĘ O HORKRUKSACH?????... - ryknął Percy - ...Powietrza...! - wybełkotał machając ręką jak wachlarzem.
- Alex, spokojnie. - powiedziała Regina.
- Jak mam być spokojny?! Voldemort dowiedział się o Horkruksach od Horacego Slughorna! I to wcześniej niż przypuszczałem! Będzie chciał dowiedzieć się jak stać się nieśmiertelnym i nie możemy go powstrzymać...! - nie dokończył swojego monologu, gdyż Nigel spytał.
- Skąd wiesz jakie nosi teraz przezwisko? - zapytał. Zapadła cisza. Po chwili Percy odparł zirytowany.
- Skąd to wiem? Wystarczy poprzestawiać litery jego imion i nazwiska...! - oznajmił krzyżując ręce na piersi.
- Kiedyś podsłuchaliśmy was jak tak mówisz do niego. Poza tym wy przyszliście w konkretnej sprawie, więc mówcie. - poprosiła Regina.
- Podsłuchałem waszą rozmowę... - odezwał się nieśmiało Adam Kent. - ...Dowiedziałem się, że chcecie szpiegować kilkoro uczniów w tym Anderen, Riddle'a i Turnirsa. Dowiedziałem się także o jakiejś komnacie i bazy-cośtam oraz... - tu przerwał nie wiedząc, co powiedzieć. Regina podeszła do niego i nachyliła się. Wyciągnęła rękę i położyła wewnętrzną dłoniom na jego głowie. Po kilku chwilach w jej umyśle zaczęły się pojawiać wspomnienia z życia Adama Kenta. Trwało to z minutę. W końcu natrafiła na moment jak spotkała Tracy, która przekonuje go do idei Toma. Nakazała Percy'emu i dziewczynom położyć ręce na jej ramieniu. Oto, co Adam usłyszał:

         - Regino, naprawdę uważasz, że on umrze w tym roku? - spytała Shavanne (czyt.: sawenn).
- Tak, Shavo***... - odparła. - ...Jestem pewna. Musimy go pilnować. Proponuję byśmy podzielili się na trzy grupy. Ja będę trzymała się Quinn. Ty, Shavo trzymaj się Gordon, a ty Percy miej oko na Turnirsa. - oświadczyła wchodząc w tym samym czasie do pociągu.
- Ale, Regino, ja jestem w Slytherinie, a on w Hufflepuffie. - przypomniała Shava. Regina patrzyła na nią przez chwilę, po czym odparła.
- No tak. Dobra, więc szpieguj mego brata. Donoś nam o wszystkim. Dowiedz się także ile wie o Komnacie Tajemnic i bazyliszku. - oświadczyła.
- Skąd o niej wiesz? - spytał szybko Percy. Czarnooka spojrzała na niego ze znaczącym uśmiechem.
- Nie zapominaj, Alex, że jestem medium. Od jakiegoś czasu widzę przyszłość w zasięgu kilku tygodni. - oznajmiła. Jednego jednak nie przewidziała. Tego, że ktoś ich podsłucha. Ten ktoś poszedł do jednego z wielu przedziałów na końcu pociągu.
- Anderen, mam wieści od Wornch i Wodsona. Podsłuchałem ich. - dodał widząc jej minę.
- Co podsłuchałeś, Kent? - spytała.
- Wornch powiedziała, że mają z Wodsonem i Van Raichand podsłuchiwać kilka osób w tym Toma Riddle'a i jego bandę. - wyjaśnił.
- No i? - ponagliła.
- No i Wornch miała śledzić Minerwę Quinn, Van Raichand ma śledzić jakąś Melindę Gordon, a Percy Levender ma śledzić Louisa Tur...
- Louisa Turnirsa... - wyszeptała z niedowierzaniem.
- A kto to jest? - spytała jej przyjaciółka Yvonne McMadarnd. Była rudowłosa i szarooka ładna dziewczyna o podłym charakterze. Chociaż nic nigdy nie wiadomo - jak to mówią Mugole.

- To brat bliźniak mojego przyjaciela Nigela z Hufflepuffu. Stał się Puchonem ze względu na swą miłość z Gryffindoru. Rosemary Gryffindor.... - wyszeptała zanim zdołała ugryźć się w język. - ...Czego się jeszcze dowiedziałeś, Kent? - spytała chłopaka.
- Powiedziała, że jest medium. - odparł.
- Kto jest medium? - zdziwiła się Yvonne.
- Regina Wornch. - odpowiedział.

Regina cofnęła rękę. Usiadła i spojrzała na nich.
- Czy ktokolwiek, prócz was, o tym wie? - zwróciła się Regina do Adama, Yvonne i Tracy.
- Nie. - odpowiedzieli jednocześnie.
- Oby... - szepnęła. - ...Idę się przejść. - powiedziała.
- Regino, czekaj, zapomniałaś odznaki... - powiedział Percy podchodząc do niej. Dziewczyna zatrzymała się w przejściu i wzięła od niego czerwoną odznakę. Przypięła ją do szaty i poszła w tylko sobie znanym kierunku. Tymczasem Percy obejrzał się na resztę w przedziale. Patrzyli na niego jak na jakieś zjawisko atmosferyczne. - ...No co? - spytał.
- Regina Wornch jest prefektem Gryffindoru? - spytała Tracy.
- Tak. Ja także jestem prefektem. - na potwierdzenie swoich słów pokazał swoją odznakę. Przez chwilę zapadło milczenie aż w końcu Adam spytał:
- Czy to prawda, że Regina jest medium, a ty nie jesteś tym za kogo się podajesz? - spytał. Wszyscy na niego spojrzeli. Tracy, Nigel i Percy patrzyli na Adama z wielkim zamurowaniem, a Rose i Yvonne były zdziwione już samym pytaniem. We troje wiedzieli kim jest panna Wornch, ale nie przypuszczali, że taki mały chłopak, jeszcze nie przydzielony do żadnego domu, oraz dwie Ślizgonki są tacy bystrzy.
        Po pewnym czasie, gdy Regina wróciła, a Percy w końcu wstał, odwrócił się ku nim i oznajmił:
- Posłuchajcie uważnie, nikt nie może się dowiedzieć, tego czego dowiedzieliście się na nasz temat. A w szczególności tego, że Regina jest medium i siostrą bliźniaczką Toma Riddle'a II, a ja nie jestem tym, za kogo się obecnie podaję. - wyjaśnił.
- Wiemy wiele rzeczy na temat Toma, ale nie możemy mówić o tym nikomu, a już w szczególności Tomowi. My tylko obserwujemy. - dodała Regina.
- Rozumiem. Jak mamy cię właściwie nazywać? - spytał Nigel prefekta Gryffindoru.
- Alexander Wodson. - odparł Percy. Ci przytknęli.
        Przez resztę podróży do Hogwartu rozmawiali na różne tematy. Od rodziny poprzez magię, na Percym i Reginie skończywszy. Temat w końcu musiał zejść na Toma Riddle'a II.
- Alex, wspomniałeś, że Tom jest bratem Reginy. To prawda? - spytała Yvonne. Zrobiło się cicho. Nawet mucha nie bzyczała, żaden liść za oknami nie zaszeleścił, mimo wiatru. Wszyscy patrzyli na Percy'ego, ale on patrzył na Reginę, która drżała i patrzyła na Yvonne jak na coś obrzydliwego. Wstała nagle i wybiegła z płaczem. Na chwilę zrobiło się cicho, po czym Percy wstał ze słowami:
- Do jasnej cholery! Yvonne, czy ty nie masz uczuć? Wiesz dlaczego Tom i Regina są w różnych domach i mają różne nazwiska!?... - ta pokręciła przecząco głową ze strachem w oczach. - ...Dlatego, że zostali wychowani w różnych warunkach. Poza tym od niedawna Regina jest zdenerwowana. Zobaczyła coś, czego nie powinna widzieć nigdy w życiu. Próbowałem ją powstrzymać, ale nie udało się. - oświadczył.
- Co zobaczyła? - spytała Rose. Percy przez chwilę się zawahał, po czym odpowiedział:
- Zobaczyła jak Tom zabił na jej oczach ich ojca i dziadków. To była jego zemsta za to, że nie chciał się nimi zająć. Tak sądził Tom. Nie wiedział jednak, że my tam będziemy, a już w szczególności Regina. Prawda jest taka, że 15 i pół roku temu, zaraz po ich narodzinach przekonałem państwo Riddle do oddania bliźniąt mnie. Wyjaśniłem im dlaczego. Matka nie była z tego zadowolona. - wyjaśnił.
- Dlaczego? - spytał Adam. Percy westchnął i odpowiedział.
- Umarła dwie godziny po porodzie... - odparł. - ...Pan Riddle się zgodził abym przygarnął ich oboje, lecz po kilku tygodniach zdałem sobie sprawę, że nie zdołam wychować ich oboje pod jednym dachem. Tak więc uznałem, że wychowam jedno. Toma wziąłem pod swoją pieczę, a Reginę do Mugolskiej polskiej rodziny. To ja powiedziałem Reginie kim się stanie jej brat kim ona jest. Z początku nie powiedziałem kim jest na prawdę, ale, gdy nabrała do mnie zaufania powiedziałem jej prawdę. Obiecałem jej też, że zmodyfikuję jej oraz Tomowi pamięć po szkole. Yvonne, powinnaś do niej iść i ją przeprosić. - oznajmił pokazując na drzwi gestem głowy.
        Dziewczyna wyszła lekko oszołomiona. Znalazła Reginę wybiegającą z jednego z przedziałów. Mało na nią nie wpadając.
- Wornch, nic ci nie jest? - spytała.
- Zostaw mnie! - krzyknęła.
- Nie. Wornch, zaczekaj! Przysłał mnie Alex! Opowiedział nam o wszystkim i poradził bym cię przeprosiła. - powiedziała szybko. Regina zatrzymała się i po chwili odwróciła się.
- Co powiedziałaś? - spytała z niedowierzaniem. Yvonne podeszła do niej i oświadczyła:
- Powiedziałam, że Alex mnie przysłał bym cię przeprosiła, więc chcę cię przeprosić za swoje zachowanie w przedziale. - powtórzyła na wydechu.
- Nie do wiary. Ślizgona przeprasza Gryfonkę. Świat się wali. - powiedziała Regina z irytacją.
- Alex opowiedział nam o wszystkim. O tym co zrobił twój brat i... - tu urwała, gdyż Regina chwyciła ją za ramię mówiąc:
- Ćśśś!!! Nie tu! Ktoś może usłyszeć!... - jęknęła zakrywając jednocześnie jej usta dłonią rozglądając się po korytarzu. Upewniwszy się, że nikogo niema zaprowadziła ją do przedziału. - ...Pogadamy w przedziale. - powiedziała zakrywając jej usta aż do przedziału, gdzie przebywali ich przyjaciele.