czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 7 - Szlaban i ostatni potomkowie

        Następnego dnia Percy'ego obudziła uderzona w niego poduszka. Gdy się podniósł zobaczył jej właścicielkę. Była to roześmiana Regina. Zaśmiał się sztucznie wstając.
- Bardzo zabawne, Regino. Kiedyś ci się odpłacę. - powiedział biorąc swoje rzeczy znikając po chwili w łazience. Regina dalej śmiała się z niego, gdy wychodziła
         Zupełnie inaczej obudził się nasz Ślizgon w dormitorium chłopców w lochach. Tom Riddle obudził się w miękkim łóżku i pomyślał, że fakt iż Percy Levender powiedział mu to, że jest czarodziejem wydawało się mu śnić. Jednak jak otworzył oczy i zobaczył zielony baldachim uśmiechnął się szeroko. Wstał, wykąpał się, umył zęby i ubrał się w szatę szkolną z godłem Slytherinu. Potem wyszedł z łazienki i poszedł ze swoim kolegą Nigelem.
- Idziemy na śniadanie, Tom? - zagadnął go Nigel.
- Dobra. - i poszli. Kierowali się tą samą trasą, co poprzedniego wieczora, ale odwrotnie. Gdy znaleźli się pod Wielką Salą spotkali tam Reginę z Alexem i ich koleżanką, której imienia już zdążył zapomnieć. Minęli ich i usiedli przy swoich stołach i zaczęli jeść, co było na stole w pobliżu nich. Po pewnym czasie opiekunowie każdego z domów dawali każdemu swojemu podopiecznemu plan lekcji na cały tydzień. Gdy profesor Slughorn, opiekun domu Slytherinu i nauczyciel eliksirów, zbliżył się do nich powiedział:
- Oto twój plan zajęć, Riddle, a tu pana, panie Turnirs.
- Dziękuję, profesorze. - powiedział ten drugi, ale Riddle nic nie odpowiedział tylko wziął pergamin i zaczął go czytać. Było napisane tam tak:

Plan lekcji.
Klasa pierwsza
Poniedziałek 09:00
-Historia Magii
-Transmutacja
Obiad
-OPCM
-Eliksiry
-Astronomia

Wtorek 09:00
-Transmutacja
-OPCM
Obiad
-Zaklęcia

Środa 09:00
-Zielarstwo
-OPCM
Obiad
-Transmutacja
-Astronomia

Czwartek 09:00
-Eliksiry
-Historia Magii
Obiad
-Zaklęcia
-OPCM

Piątek 09:00
-Zaklęcia
-Transmutacja
Obiad
-Astronomia
-Zielarstwo

         Wciągu tygodnia nasi bohaterzy (mowa o Percym/Alexie, Tomie i Reginie) zdążyli już zdobyć szacunek u nauczycieli. Szczególnie Tom był chwalony, którego odpowiedzi były tak dokładnie, że nauczyciele nie mieli się do czego przyczepić. Lecz jeden z profesorów był wyjątkiem. Albus Dumbledore - nauczyciel Transmutacji, zastępca dyrektora oraz opiekun Gryfonów nie bardzo lubił młodego Riddle'a.
         Pierwsza lekcja z Dumbledore'em była jedną z wielu prób charakteru Toma.
- Dzień dobry moi kochani. Nazywam się Albus Dumbledore i będę was uczył Transmutacji przez całe siedem lat w Hogwarcie. Na początek proszę mi powiedzieć co to jest Transmutacja?... - spytał się wszystkich. Oczywiście nikt nie wiedział tego za wyjątkiem Toma i Alexa, którzy jako jedyni podnieśli ręce w górę. - ...Pan Riddle, proszę. Jaka jest odpowiedź? - spytał.
- Transmutacja to zamiana czegoś w coś innego. - odpowiedział.
- Dobrze, panie Riddle. 5 punktów dla Slytherinu. Może jednak ktoś jeszcze doda coś do wypowiedzi pana Riddle'a?... - spytał zachęcającym tonem. Ręka Alexa podniosła się w górę. Profesor wskazał na niego.
- Transmutacja to najbardziej złożona dziedzina magii. Polega na zamianie jednego przedmiotu w inny organizm. Podczas transmutacji nie może pozwolić sobie na żaden błąd tj. przejęzyczenie się czy zły akcent albo inne słowo. Etymologia słowa "transmutacja" to trans (poprzez) i mutatio (zmiana). Informacji o tej dziedzinie magii możemy szukać w różnych bajkach bądź mitach Mugolskich. Jest to jedna z najbardziej potrzebnych aurorowi umiejętność. - odpowiedział.
- Bardzo dobrze. Piętnaście punktów dla Gryffindoru... - oświadczył. - ...Trzeba jeszcze wiedzieć jak się przywraca dawną strukturę przedmiotu lub zwierzęcia do poprzedniego stanu. Rozumiecie? Zapiszcie to. - wszyscy kiwnęli głowami i zapisali to. Tom spojrzał na Alexa, a on na niego. Ten drugi wiedział, że odtąd są szkolnymi wrogami, ale cóż, trudno się mówi.
        Przez resztę lekcji zapisywali kolejne zasady transmutacji. Za to sam Riddle nie był zadowolony, że ktoś wie więcej niż on, ale żeby osiągnąć swój cel musiał poczekać aż się nauczy czarów. Tak więc zacisnął zęby i czekał na odpowiednią chwilę.

~~*~~

        Minęły dwa miesiące, a Tom, Regina i Alex wciąż ścigali się w odpowiedziach udzielanych nauczycielom. Percy zauważył lekką zmianę w zachowaniu swojego "podopiecznego". Zauważył, że Tom starał się jak mógł nie podpaść Dumbledore'owi. Wiedział też pomimo, że był w innym domu, robił wszystko by przekabacić jak najwięcej swych "kolegów", by mu służyli w przyszłości.
        Pewnego dnia odbyła się nauka latania na miotle dla pierwszorocznych. Tom nie był zadowolony, że miotła nie chciała go słuchać (i nic w tym dziwnego). Za to Reginie i Alexowi to się udało za pierwszym razem. Wrogość między Tomem a Alexem zwiększała się z dnia na dzień. Były nawet ofiary. Pierwszoroczny Thomas Seymur był tego żywym dowodem.
        W dzień poprzedzający Noc Duchów Tom razem z Nigelem i ich znajomą z domu Tracy Anderen napadli na biednego chłopca i pobili tak mocno, że trafił na trzy dni do Skrzydła Szpitalnego. Najgorsze dla Toma i jego znajomych było jednak to, że Dumbledore jakoś się o tym dowiedział i dał po najbliższej lekcji z pierwszakami szlaban Tomowi i jego kumplom. Oczywiście to Alex o tym doniósł, ale Tom nigdy się o tym nie dowiedział do czasu...

~~*~~

Następnego dnia... Po lekcji Transmutacji...
        - Co macie na swoje usprawiedliwienie, moi drodzy?... - spytał surowym tonem patrząc na trójkę Ślizgonów. W jego spojrzeniu nie było ani krzty dobroci. Cała trójka jednak milczała. Albus widząc ich milczące twarze oznajmił. - ...Dobrze, jak chcecie. Dostaniecie szlaban. Przez najbliższe dwa tygodnie będziecie chodzić do lasu z panem Ogg'em. On już wam da odpowiednie zajęcie byście przemyśleli swoje zachowanie. Odmaszerować. - powiedział wypraszając ich. Gdy trójka Ślizgonów byli już na korytarzu Tracy powiedziała buntowniczo:
- Jak on śmie tak nas traktować?! - zawołała.
- Właśnie!... - zawołał Nigel. - ...Od początku miał na nas oko i mamy tego konsekwencje! - zawołał głosem pełnym przerażenia.
- Tom, a co ty na to? - spytała Tracy. Czarnowłosy milczał przez chwilę, a potem powiedział:
- Nie dawajmy się ponieść emocjom. Zróbmy to co mówiłem. Siedźmy cicho. Poza tym musimy się nauczyć jak najwięcej, by być najpotężniejszymi czarodziejami na świecie. Jesteście ze mną? - spytał.
- Tak! - zawołali zgodnie.
- Świetnie. To do boju! Znajdźmy więcej osób i przeciągnijmy ich na naszą stronę. - oświadczył i poszli w swoją stronę. Przeszli obok filaru, za którym stali Alex z Reginą.
- Nie podoba mi się to. - powiedziała, gdy tylko Ślizgoni zniknęli za rogiem korytarza.
- Wiem, Regino,... - powiedział wychodząc zza filaru i stanąwszy po środku korytarza. - ...ale nie mamy wyboru. Wiesz kim się stanie w przyszłości. Dobrze, że mi powiedziałaś, co zrobi razem ze swoimi kolegami. - powiedział spojrzawszy na nią.
- Nie możemy go zawsze śledzić. Musimy mieć kogoś od wewnątrz. - zaproponowała.
- Hm, zauważyłaś co powiedział Nigel Turnirs?: "Od początku miał na nas oko i mamy tego konsekwencje!". - wyrecytował.
- Tak. Powiedział to takim głosem jakby się bał tego wszystkiego. On się nada. - oświadczyła.
- Możemy go wykorzystać.

~~*~~

Wieża Gryfonów... Tego wieczora...
        Na jednym z wielu foteli przy kominku siedziała ładna niebiesko włosa i lazurowa oka dziewczyna na oko 11 lat.


Jej nie typowe nazwisko było rzadko spotykane i bardzo sławne w dzisiejszych czasach. To samo nazwisko posiadał jeden z Założycieli Hogwartu i tym samym jej przodek. Eleine Loreine Gryffindor i jej dwójka rodzeństwa byli ostatnimi potomkami Godryka Gryffindora. Dziewczyna nie przejmowała się tym, że odkąd tu przybyła za każdym razem, gdy na korytarzu spotykali ją lub wymawiali jej nazwisko podskakiwali z wrażenia i patrzyli na nią z podziwem i przestrachem. Eleine miała dwójkę rodzeństwa: 9-letnią Rosemary i 13-letniego Paula. Tak się działo odkąd przybył jej brat do szkoły.
Przejdźmy jednak do Eleine...
        Do stolika Eleine, która odrabiała lekcje, podeszli jej przyjaciele: Andrew Turnirs z trzeciej klasy (starszy brat bliźniaków Louisa i Nigela), Lusynda oraz jej bliźniak Thomas Seymur oboje z klasy Eleine. Panna Seymur była brązowowłosą ładną dziewczyną o jasno niebieskich oczach.


Thomas za to był krótko blond włosym chłopcem o jasnych niebieskich oczach.


Za to Andrew był średniego wzrostu i posiadał ciemno rude włosy oraz piwne oczy.


- Cześć, El*. Co robisz? - spytała Lusy**. Ta spojrzała na nich swymi jasnymi jak laguna oczyma i odpowiedziała:
- Odrabiam lekcje z eliksirów dla profesora Slughorna. A co? - oświadczyła.
- Nic, tylko chcemy byś poszła z nami przejść się przed pójściem spać. - powiedział Andrew swym słodkim głosem. Niebiesko włosa myślała chwilę aż w końcu powiedziała:
- Dobrze. Pójdę. - wstała, wzięła swoje rzeczy i zaniosła do dormitorium dziewcząt. Po chwili zeszła na dół schodami i podeszła wraz z przyjaciółmi na korytarz. Nie zauważyli, że Regina i Alex idą za nimi.
Kilka minut później...
        Będąc na trzecim piętrze usłyszeli czyjeś głosy. Przywarli do ściany, gdyż było ich troje i w dodatku po głosie zorientowali się, że to byli Ślizgoni.
- Znajdziemy tą głupią szlamę Seymur i walnijmy ją jakimś zaklęciem. Np. Zaklęciem Porostu. Porośnie wieloma pędami bluszczu tak, że nie będzie mogła się ruszyć, a potem Zaklęciem Tormenta. Co wy na to? - rozległ się głos jednej z nich, którą okazała się Tracy Anderen. Gryfoni spojrzeli na siebie przerażeni. Nie wiedzieli, co zrobić. Jedno było pewne: Nie mogli pozwolić by ich przyjaciółce coś się stało. Teraz, o tej porze nie mogli do kogokolwiek iść, gdyż było późno w dodatku była to godzina nocna.
- Nic dziwnego, że miałam ochotę wyjść... - szepnęła Lusy. - ...Miałam przeczucie, że coś się dziś wydarzy. Oni chcą mnie skrzywdzić!... - Tymczasem Regina wpatrywała się w czwórkę Gryfonów. Bała się o nich. - ...Jutro rano idziemy do dyrektora i... - urwała, bo w tym momencie Eleine powiedziała:
- Dippet nam nie uwierzy, prędzej Dumbledore, a na Slughorna nie można liczyć. Faworyzuje swoich podopiecznych, szczególnie Riddle'a, jak i reszta nauczycieli. Wracajmy do Pokoju Wspólnego i poczekajmy do rana. Po lekcjach porozmawiamy z profesorem Dumbledore'em. - po tych słowach czwórka Gryfonów zawrócili. Szczęście, że Ślizgoni ich nie zauważyli, więc mogli spokojnie wrócić do siebie. Regina i Alex także to zrobili.

~~*~~

        Następnego dnia, a był to wtorek, po śniadaniu poszli do sali Transmutacji. Dziś praktykowali zaklęcia zamieniając zapałki w igły. Dla Riddle'a było to nudne. Widać to było po jego twarzy i z nudów bawił się różdżką. Spojrzał w kierunku Lusy i z paskudnym uśmiechem na twarzy ukradkiem wycelował właśnie w nią. Wymamrotał kilka słów i chwilę potem usiadł wyprostowany z poważną miną chowając różdżkę. Tymczasem Lusy trzymała się za głowę drążąc. Profesor na razie tego nie zauważył. Alex natomiast natychmiast zareagował celując w nią różdżkę szepcząc kilka przeciw zaklęć. Nagle ktoś zauważył zachowanie dziewczyny, więc Gryfon cofnął różdżkę.
- Panie profesorze! Coś się stało Lusy! - zawołał Andrew. Mężczyzna podszedł szybko do brązowowłosej i sprawdził jej stan. Nie wiedział co jej było.
- Trzeba ją zanieść do Skrzydła Szpitalnego. Szybko... - oznajmił. - ...Panie Andreas i pani, panno Gryffindor proszę zostać i przypilnować uczniów, a pan, panie Seymur proszę pójść ze mną. - oświadczył i wyszedł, a Thomas za nim. Gdy wyszli i zamknęli drzwi Riddle wstał i podszedł prosto do Eleine. Niebieskowłosa spojrzała na niego, gdy stanął przed nią. Nie okazywała strachu przed nim ani trochę. Wiedziała jakie są jego możności pomimo, że jeszcze ich nie ujawnił całkowicie. Riddle wciąż stał przed nią z kamienną miną, w końcu oznajmił:
- Przeszkodziłaś mi w kilku sprawach i w dodatku jesteś ode mnie lepsza w nauce. Walnięcie twojej przyjaciółki Tormentą jest przestrogą dla ciebie i twoich przyjaciół. Trzymajcie się ode mnie z daleka i nie wchodzicie mi w drogę. Zrozumiano? - powiedział groźnym i zimnym tonem. Dziewczyna ani trochę się nie przestraszyła - wręcz przeciwnie. Nie dość, że wstała to jeszcze powiedziała takie zdania:
- Nie przestraszysz mnie, Riddle... - zaczęła łagodnie. - ...Ja nie miałam z tym nic wspólnego. - odparła z lekką nutą złości. Ich spór przerwała nadchodząca Regina ze słowami:
- Zostaw ją w spokoju, Tom! Ona tego nie zrobiła! - zawołała. Riddle spojrzał na nią.
- Nie wtrącaj się, Wornch! To, że przyjechałaś z zagranicy nie znaczy, że masz się wymądrzać! - warknął odpychając ją dość brutalnie. prawie upadła, gdyby nie Eleine.
- Zostaw ją, Riddle! - krzyknął Alex chwyciwszy go dość mocno za ramię. Ślizgon jęknął i upadł na kolana.
- Pe... Alex, puść go! Ranisz go. - pisnęła Regina próbując go odciągnąć od swego brata. Alex wykonał prośbę przyjaciółki puszczając Ślizgona.
- Jak na 11-ście lat ma krzepę, Wodson. - syknął wstając.
- Wiem, a ty jesteś jak patyk, Riddle. Łamiesz się przy takim słabym uścisku. - zakpił. Tom chciał się na niego rzucić, ale powstrzymała go Regina.
- Uspokójcie się obaj, proszę. - poprosiła wyciągając ku nim obu ręce, by się nie rzucili na siebie. Spór zakończył się przyjściem profesora.
         Po skończonych zajęciach i zjedzonym obiedzie Gryfoni poszli do Skrzydła Szpitalnego, by się dowiedzieć co z Lusy. Od pielęgniarki dowiedzieli się, że zaklęcie, którego użył Tom Riddle było zaklęciem torturującym z dziedziny Jasnej Strony*** o słabej mocy.
- Ale jednak było na tyle mocne, by osłabić organizm. - wyjaśniła pielęgniarka.
- Przecież to zaklęcie nie uszkadza trwale żadnego organu... - wszyscy zwrócili wzrok na młodego Wodsona. - ...tylko informuje mózg, który organ lub fragment ciała ma boleć. - oznajmił Alex.
- Skąd pan o tym wie? - spytał profesor Dumbledore.
- To długa historia, profesorze. - wymamrotał chłopak odwracając wzrok.
- Ale czy wszystko z nią będzie dobrze? - spytała ze zmartwieniem Eleine.
- Tak, panno Gryffindor. Zaklęcie nie było mocne. - odpowiedziała kobieta. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Nagle do Sali wszedł, a raczej wbiegł 13-letni chłopak o nienaturalnie czarnych jak noc włosach i równie czarnych oczach.




- Ele*! Nic ci nie jest?? - zawołał wystraszony podbiegając do młodszej siostry nie zwracając uwagi na uczniów i profesora.
- Paul, nic mi nie jest. To Lusy została zaatakowana. Została na nią rzucona Tormenta. Wyliże się. - oświadczyła jego siostra.
- Co za ulga, że tobie nic nie jest. - powiedział chłopak przytulając ją.



__________________________________
Od autorki:
* El, Ele to zdrobnienie od Eleine.
** Lusy to zdrobnienie od Lucindy.

*** Jasna Strona - Zaklęć z tej dziedziny używają wyłącznie aurorzy tylko w niezwykłych sytuacjach. W  przyszłości używane są one do torturowania Śmierciożerców by "wyśpiewali" sekrety Voldemorta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz