W między czasie....
Tom ze zdumienia otworzył usta. Łódka, w której siedział, gładko sunęła po ciemnej tafli jeziora. Przed jego oczami pojawiła się duża wyspa, a na niej najpiękniejsza rzecz jaką dane mu było w życiu oglądać. Hogwart! Ten cudowny, staroświecki i przesiąknięty magią zamek ma być jego domem? Na samą myśl o latach, które tam spędzi nie mógł powstrzymać uśmiechu. Jeden z jego rzadkich uśmiechów powędrował do - skądinąd, zupełnie niegodnego tego zaszczytu - chłopca poznanego w pociągu (zaraz po Alexie). Nazywał się Nigel Turnirs. Był to rudy chłopak o piwnych oczach i szczupłej budowie ciała.
Ten odpowiedział równie szerokim uśmiechem, z tym, że jego twarz wyrażająca radość i nie przybierała zwierzęcego wyrazu. W łódce siedział jeszcze jeden chłopiec, poznany dopiero po opuszczeniu pociągu Hogwart-Expressu, ale już zupełnie zdominowany przez Toma. Z tego, czego Tom się dowiedział był bliźniakiem Nigela, ale byli zupełnie różni.
Nazywał się Louis Turnirs. Riddle zacisnął dłoń na różdżce. Poczuł ten wyjątkowy dreszcz, poczuł, że dzisiejszy dzień zmieni całe jego życie. Gdy znaleźli się już w zamku gajowy zaprowadził ich na górne piętro, gdzie stanęli przed starszym mężczyzną o kasztanowych włosach i tego samego koloru długiej brodzie. Miał na sobie fioletową szatę aż do ziemi oraz tego samego koloru tiarę na głowie. Czuć było od niego ciepło i radość. Tom poczułby do niego respekt, gdyby nie był zbyt zajęty otaczającymi go małymi cudami. Po chwili skonstatował jednak, że owy mężczyzna prosi o spokój i uwagę, więc skupił na nim wzrok.
- Witam was w zamku Hogwart. Nazywam się profesor Albus Dumbledore... - przedstawił się. - ...Bankiet rozpoczynający nowy rok szkolny wkrótce się zacznie, ale zanim zajmiecie swoje miejsca w Wielkiej Sali każde z was zostanie przydzielone do jednego z czterech domów... - mówił jednocześnie pokazując im gestem ręki, że mają iść za nim, a Hogwart roztaczał Tomem i resztą pierwszaków swe uroki. - ...Ceremonia Przydziału jest bardzo ważna, ponieważ podczas całego pobytu w Hogwarcie będzie on waszym drugim domem i czymś w rodzaju rodziny. Będziecie mieć zajęcia razem z innymi mieszkańcami waszego domu. Będziecie spać z nimi w dormitorium i spędzać razem czas wolny w Pokoju Wspólnym. Są cztery domy: Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy dom ma swoją zaszczytną historię i z każdego wyszli na świat słynni czarodzieje i znakomite czarodziejki. Tu, w Hogwarcie, wasze osiągnięcia będą chlubą waszego domu, zyskując mu punkty, a wasze przewinienia będą hańbą waszego domu, który przez was utraci część punktów. Dom, który osiągnie najwyższą liczbę punktów przy końcu roku zdobędzie Puchar Domów, co jest wielkim zaszczytem. Mam nadzieję, że każde z was będzie wierne swojemu domowi, bez względu na to, do którego zostanie przydzielone. Ceremonia Przydziału odbędzie się za kilka minut, wrócę, gdy będziecie gotowi. - zakończył znikając za ogromnymi drzwiami Sali, przed którą ich zostawił.
- I co teraz? - usłyszał głos Reginy Wornch.
- Teraz czekamy na profesora Dumbledore'a. Nie martw się. Ceremonia nie jest taka zła. - wyjaśnił.
- A na czym ona polega? - spytała.
- Polega na włożeniu starej Tiary Przydziału. Podobno należała do samego Godryka Gryffindora, jednego z Założycieli szkoły. - oświadczył.
- Czym są te domy? Od czego zależy, do którego się dostaniemy? - spytała jakaś inna dziewczynka.
- Hogwart założyli dwie czarownice i dwóch czarodziejów. Nie mówcie, że nie czytaliście "Historii Hogwartu"! Nazwy domów pochodzą od nazwisk Założycieli Hogwartu. Godryka Gryffindora, Helgi Hufflepuff, Roweny Ravenclaw i Salazara Slytherina. - powiedział tonem Hermiony. Miał coś jeszcze powiedzieć chłopakowi, ale przerwały mu nadchodzące kroki. Po chwili przyszedł profesor Dumbledore i zaprowadził ich do Wielkiej Sali. Wszyscy pierwszoroczni aż otworzyli buzie (z wyjątkiem Percy'ego) na widok tak pięknego pomieszczenia. Jasno oświetlona gigantyczna sala, której sufit był odzwierciedleniem nieba jak to powiedział ten sam chłopak. Cztery długie, drewniane stoły oraz jeden pozłacany, z pewnością nauczycielski oraz okna z pięknymi widokami na zawsze zostawiły piętno w duszy Toma. Tuż przed stołem nauczycielskim na szczycie schodków stał niewielki taborecik, a na nim stara, brudna Tiara. - "Jak coś takiego może mieć wpływ na dom, w którym będę?" - przemknęło przyszłemu Ślizgonowi przez głowę. Nagle Tiara, ku jego wielkiemu zdumieniu, zaczęła... śpiewać. Riddle tak zafascynowany był faktem owego zjawiska, że nawet nie słuchał jej śpiewu. Jak to było możliwe?!
- Niewiarygodne!
- Ona śpiewa!
- Jak to możliwe? - Tymczasem Tiara skończyła swą piosenkę i zamilkła. Uczniowie siedzący przy stołach zaczęli klaskać, natomiast nowi uczniowie rozdarci byli między przestrachem a podziwem dla Tiary.
- Kiedy wyczytam nazwisko i imię danej osoby proszę, by nałożyła Tiarę i usiadła na stołku. Anderen, Tracy! - Z tłumu pierwszoroczniaków wystąpiła dziewczynka o czarnych włosach i tego samego koloru oczach.
Po kilku chwilach Tiara ogłosiła wyrok:
- Slytherin! - Dziewczynka zeskoczyła ze stołka i udała się do krańcowego stołu po środku po prawej. Powitano ją chłodnymi skinięciami głowy.
- Bredshow, Amy! - pyzata dziewczynka, wyglądająca na niezdarną wyłoniła się z tłumu. Tiara nie zdążyła nawet dotknąć jej głowy, gdyż już wydała wyrok:
- Hufflepuff! - Stół z prawej strony przy oknach okazał spory entuzjazm, widząc nową Puchonkę.
Kilka osób dostało jeszcze przydział aż nadeszło nazwisko:
- Gryffindor, Eleine. - zawołał profesor. Toma zaskoczyło, że ktoś nosi nazwisko jednego z Założycieli Hogwartu.
- Gryffindor! - krzyknęła Tiara.
Po jakimś czasie nadeszła kolej na:
- Riddle, Tom! - słysząc swe imię i nazwisko Tom poczuł straszną tremę. Mimo to z godnością nałożył Tiarę na głowę. Po kilku sekundach, które dla niego były całą wiecznością, Tiara krzyknęła znacznie ciszej, niż w poprzednich przypadkach:
- Slytherin! - Tom wolnym, pełnym namysłu krokiem podszedł do stołu Ślizgonów.
- Seymur, Thomas! - wyczytał Dumbledore.
- Gryffindor! - wykrzyknęła Tiara, a chłopiec powędrował do środkowego stołu po lewej. Reakcja Gryfonów była zupełnie inna, niż w wypadku Tracy Anderen. Thomas został powitany oklaskami, a nawet kilkoma uściskami.
- Turnirs, Louis! - Tiara przydzieliła go do Ravenclawu. Potem nadeszła kolej na jego brata Nigela.
- Turnirs, Nigel! - zawołał profesor.
- Slytherin! - krzyknęła Tiara.
- Smith, Johny! - wyjątkowo wysoki chłopak niepewnym krokiem ruszył w stronę Tiary. Ta po minucie poinformowała go, że trafił do Ravenclawu. Przy stole z lewej strony zapanowało niewielkie ożywienie.
- Wodson, Alexander! - zawołał profesor. Tiara długo się zastanawiała nad wyborem, ale my wiemy co się działo. Percy wyjaśniał Tiarze kim jest naprawdę i po co tu przybył. Poprosił, by przydzieliła go do Gryfonów. Jak poprosił tak zrobiła.
- Gryffindor! - krzyknęła w końcu. Percy odetchnął z ulgą. Pomachał Reginie i usiadł obok Eleine. Nastała w końcu kolej na Reginę.
- Wornch, Regina! - powiedział przyszły dyrektor.
- Ty się nie nazywasz Wornch tylko Riddle. - odezwała się Tiara do Reginy.
- Wiem... - szepnęła. - ...Byłam adoptowana i przyjęłam to nazwisko. Nie mów nikomu jak się naprawdę nazywam, szczególnie memu bratu Tomowi. - poprosiła.
- Dobrze. Więc niech będzie... Gryffindor! - zawołała. Dziewczyna z uśmiechem na twarzy usiadła obok Percy'ego i Eleine.
Jeszcze kilka pierwszorocznych dostało przydział aż w końcu Dumbledore skończył czytać i zaniósł Tiarę, stołek i pergamin z nazwiskami do bocznej komnaty.
Przecudowną ucztę zakończyło upomnienie od - jak Tom się zorientował - dyrektora Dippeta, że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony, magia na korytarzach także. Potem Prefekci każdego z domów poprowadzili pierwszorocznych do ich Pokoi Wspólnych. Zafascynowanie Toma Hogwartem rosło z każdą chwilą spędzoną w zamku. W lochach okazało się iż ich dormitorium znajduje się za gołą ścianą, która otwiera się tylko na podane hasło. Riddle ledwo zapamiętał owo hasło (magia to potęga), nie mogąc się nadziwić ruszającej się ścianie. Kiedy przeszedł już przez dziurę, utworzoną przez przesunięcie się ściany na bok, jego oczom ukazał się długi, nisko sklepiony loch o kamiennych ścianach. Z sufitu zwieszały się na łańcuchach zielonkawe lampy. Wewnątrz bogato zdobionego kominka płonął wesoło ogień. Czarnowłosy chłopiec odrętwiał z wrażenia. W tym miejscu czuło się władzę, żądzę władzy! Iście królewska komnata, godna najwyższego podziwu. Uśmiechnął się. Czuł, że w tym zamku jego wyjątkowe talenty zostaną odkryte!
Tymczasem w Wierzy Gryfonów takie samo zadowolenie przeżywała Regina. Uwielbiała czerwony i zloty kolor. Wszystkie jej zwykłe (czyt.: Mugolskie) ubrania są koloru czerwonego lub mają jakiś fragment takiego koloru. Prefekt Gryffindoru wyjaśniła, a nazywała Shalie White, gdzie są dormitoria dla dziewcząt a gdzie dla chłopców, a także iż ich rzeczy już tam są. Regina rozstała się z Percym u szczytu schodów i wraz z Eleine poszli do swoich dormitoriów. Po kolei się myli i poszli spać. Następnego dnia czekała ich praca.
wtorek, 12 lutego 2013
niedziela, 3 lutego 2013
Rozdział 5 - Regina i Alex
Percy przesiedział około dwóch godzin u państwa Wornch, ale w końcu zdołał ich przekonać by sprowadzić Reginę na Pokątną. Zresztą ona sama także musiała się zgodzić. Dla Percy'ego było nie małym zaskoczeniem i dla samej zainteresowanej to, że Regina wypowiedziała przepowiednię o Tomie, o niej, Zakonie Feniksa i Percym jako Wybrańcu Z Przeszłości.
Gdy w końcu dotarli do Dziurawego Kotła pokazał jej czarnowłosego chłopca siedzącego w kącie zaczytanego w jedną z ksiąg. Gdy przekraczali próg pubu Regina zachwiała się.
- Regino, nic ci nie jest? - spytał.
- Nie wiem. Zakręciło mi się w głowie i... miałam chyba wizję, gdy tylko zobaczyłam tego chłopca. - wskazała na Toma.
- Co zobaczyłaś? - zapytał.
- Widziałam przedziwne rzeczy... - odparła. - ...Przekonywał różnych uczniów do swojej idei, potem zobaczyłam go w łazience dziewczyn i mówi w dziwnym języku, ale ja zrozumiałam tych słów. Za szybko mówił. Wypowiedział jednak dwa słowa: Otwórz się. Widziałam tam symbol węża. Potem widziałam straszne rzeczy... Jak ludzie są atakowani przez dziwnego ogromnego stwora, a na końcu jakaś młoda dziewczynka zostaje zabita. Jakiś duży chłopak zostaje wyrzucony ze szkoły i staje się gajowym w Hogwarcie. Potem nagle film się urywa i zobaczyłam kolejne sceny. Zobaczyłam jak staje przed jakimś starcem i pyta go czy mógłby go przyjąć na posadę nauczyciela, ale tamten go nie przyjmuje twierdząc, że jest za młody i dodaje by przyszedł za kilka lat. Potem zobaczyłam jak coś ukrywa w jakimś dziwnym zagraconym miejscu i...
- Czekaj. Już wiem. Zobaczyłaś przyszłe wspomnienia Toma. - oświadczył z podekscytowaniem.
- Że co?! - spytała.
- Zobaczyłaś przyszłość w umyśle Toma Riddle'a poprzez spojrzenie na niego. Medium czasem też mogą to robić. To się dzieje bezwolnie. Wystarczy, że na coś spojrzą, dotkną lub jakiś bodziec spowoduje wyrecytowanie przepowiedni bądź wizję. - wyjaśnił.
Tymczasem Tom zauważył Percy'ego i nie wysoką i ładną dziewczyną. Miała ona brązowe włosy i czarne oczy. Postanowił do nich podejść. Wziął księgę, zbliżył się do nich i powiedział:
- Cześć. O czym tak gawędzicie? - spytał. Oboje spojrzeli na niego zapadła niezręczna cisza.
- Eee... Tom, poznaj Reginę Wornch... - Odezwał się w końcu Percy. - ...Przeprowadziła się tu z Polski z rodzicami i starszą siostrą. Będziecie chodzić razem do Hogwartu. Ty tu zostań jeszcze z pół godziny, a ja kupię Reginie wszystko do szkoły. - oświadczył.
- Więc nie pójdę z nim? - spytała.
- Nie, Regino. Pójdziesz ze mną. - i zaprowadził ją na zaplecze zostawiając Toma samego ze swymi książkami. Gdy wyszli na podwórko Regina zwróciła się do Percy'ego:
- Percy, co mam zrobić? Mam na niego uważać w szkole? - spytała.
- Zgadza się. On będzie w przyszłości bardzo złym czarodziejem. Miałaś przecież wizję o nim, prawda? - spytał. Tak było. Gdy tylko przeszli przez próg pubu dziewczyna miała wizję Toma o jego najbliższej przyszłości.
Szli uliczką kupując dla dziewczyny: mundurek, książki, piórka, ingerencje do eliksirów, szklane fiolki i kociołek. Na końcu zaszli do Olivandera po różdżkę. Gdy przekroczyli próg właściciel natychmiast podszedł do Reginy z pytaniem:
- Kupuje panienka różdżkę? - spytał.
- Tak. - odpowiedziała.
- Która ręka ma moc? - spytał. Regina nieco zaskoczona spojrzała pytającym wzrokiem na opiekuna.
- Pyta się, którą ręką piszesz. - wyjaśnił.
- Jestem leworęczna. - odparła.
- Hm, rozumiem. Zobaczmy. - starszy mężczyzna szukał długo różdżki. Po chwili podał jej po kolei każdą na wypróbowanie.
Po kilku minutach znalazł odpowiednią.
- Mahoń. 12 i pół calowa z rdzeniem z ogona jednorożca. - powiedział sprzedawca podając jej ową różdżkę.
Regina wzięła ją i nagle poczuła wiatr we włosach i na twarzy. Poczuła też ciepło przepływające z różdżki do ręki. Różdżka i jej właścicielka stały się jednym. Regina była bardzo zadowolona z różdżki. Wreszcie będzie mogła popalić swej siostrze Amelii, gdy nauczy się czarów. Gdy zapłacili za zakup i wyszli na ulicę Regina spytała:
- Percy, chciałabym wiedzieć czemu mam uczyć się w Anglii a nie w Polsce? - spytała. Percy spojrzał na nią zastanawiając się co jej odpowiedzieć. Wiedziała, że jest adoptowana, ale nie wiedziała o swoim prawdziwym dziedzictwie, ale już podejrzewała jakie nosi nazwisko. Sam nie wiedział jak jej ma to powiedzieć. "Cześć, Regino, jestem Percy. Przekonałem twoich rodziców bym mógł się tobą opiekować i chronić przed twoim bratem, a przy okazji to właśnie twój brat chce cię z tobą żyć jak rodzina, ale w przyszłości zabije wiele osób w tym moich rodziców oraz twoją przybraną rodzinę". Nie może jej powiedzieć prawdy. Zrani ją to. Jednak, cóż wkrótce jej moc zacznie wzrastać jak i moc Toma. Zacznie widzieć i rozmieć coraz więcej. Nie będzie mieć wyboru i będzie musiał na jej prośbę zmodyfikować pamięć jej jak i Tomowi oraz Rogerowi. Musi powiedzieć coś o jej przyszłości, ale nie wszystko.
- Będziesz chodzić do Hogwartu, bo tu zamieszkałaś z rodzicami zanim ukończyłaś 5 lat. Po szkole wrócisz do Polski by tam pracować, ale i tak tu wrócisz, bo dostaniesz awans w pracy wymagający wyjechania za granicę... - oświadczył. Byli już przy murze oddzielający Pokątną od podwórza pubu. Stanęli tam, a Percy powiedział do dziewczyny: - ...Chcę ci coś jeszcze powiedzieć i proszę byś nie mówiła o tym nikomu, a szczególnie Tomowi. Obiecujesz mi to? - spytał.
- Tak. Obiecuję. - powiedziała.
- Dobrze. Więc słuchaj uważnie... - wziął głęboki oddech i oznajmił: - ...Tom jest twoim bratem bliźniakiem... - Regina wstrzymała oddech z zaskoczenia. - ...Przed śmiercią waszej mamy wyjaśniłem jej i waszemu ojcu, który wciąż żyje, jaka jest sytuacja z Tomem. Ostrzegłem ich kim twój bart będzie. Wasz ojciec chciał wychowywać was oboje, ale nie mogłem na to pozwolić, gdyż by umarł zbyt wcześnie, a musi się to stać, gdy będziecie mieć po 16-ście lat i przed pójściem na szósty rok. Tom dowie się za pięć lat o sekrecie nieśmiertelności od jednego z nauczycieli z Hogwartu i będzie jej szukał przez wiele lat. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że każde bliźniaki mają pewien gen wspólny. Odczuwają swoje emocje i uczucia, a także wiedzą czy drugie jest w niebezpieczeństwie jeśli są mocno ze sobą zżyci. Dlatego nie możesz mu powiedzieć prawdy ani się w nim zakochać. Mało tego, gdy stanie się nieśmiertelny ty także nie będziesz mogła umrzeć, bo widzisz,... - tu odwrócił się. - ...gdy was przygarnąłem rzuciłem na was pewne zaklęcie zwane Zaklęciem Wiążące Dusze, a potem oddałem cię małżeństwu Wornch, a Toma przygarnąłem. Rzuca się je co piętnaście lat na konkretne rodzeństwo. Co do nieśmiertelności twój wygląd stanie w miejscu, gdy rzucę trzeci raz zaklęcie. Jednak, gdy ktoś zniszczy źródło nieśmiertelności Toma, a potem zabije go... - wyjaśnił, a Regina zakończyła.
- To i ja umrę... - wyszeptała. - ...Nie możemy do tego dopuścić! - pisnęła po chwili milczenia.
- Wiem, Regino... - tym razem na nią spojrzał. - ...Dlatego postanowiłem, że zmodyfikuję wam pamięć w dniu, gdy skończycie Hogwart. Do tego czasu nie możesz nic powiedzieć Tomowi. Szczególnie o nieśmiertelności. Nie możesz też się w nim zakochać jako Regina Wornch. Poznaj go, ale nic nie mów o tym, co ci powiedziałem i się dowiesz. Rozumiesz? - poprosił.
- Tak. Rozumiem. - przyrzekła i weszli do pubu. Tam spotkali Toma czytającego jakąś księgę.
- Tom, musimy już iść. Zabierz swoje rzeczy i wracamy do domu. - oznajmił. Tom tak zrobił. Po kilku chwilach wyszli z Dziurawego Kotła i skierowali się do domu Reginy.
- Więc mieszkasz w Londynie? - zagadnął ją Tom.
- Tak. - odparła Regina nie spojrzawszy na niego. Wszyscy troje milczeli aż znaleźli się przed jej domem.
- Więc do zobaczenia 1 września, Regino. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. - pożegnał się Percy. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. - ...Pamiętaj co ci mówiłem. Obiecasz mi? - poprosił.
- Tak. Obiecuję. - powiedziała. Teraz spojrzała na brata.
- Tom, pożegnaj się z koleżanką. Nie będziecie się widzieć przez miesiąc. - oświadczył. Tom niezbyt chętnie uścisnął rękę Reginie.
- Do zobaczenia. - powiedział.
- Cześć, Tom. - pożegnała się.
- Dobrze. Idziemy. - i poszli do domu. Tam Percy poszedł do swojego gabinetu, a Tom do swojego pokoju.
Od tego dnia minął miesiąc... 1 września... Stacja King's Cross...
Percy i Tom podjechali samochodem pod stację King's Cross. Percy poszedł po wózek i przyprowadził by postawić chwilę potem kufer Toma z czarną sową, którą nazwał Tiger.
- Gdzie teraz? - spytał Tom.
- Chodź... - powiedział i skierowali się ku peronowi dziewiątemu. Szli dwie minuty aż zauważyli... - ...Regina?... - zdziwił się Percy. - ...Co się stało? - spytał z zatroskaną miną pochylając się nad nią. Dziewczyna otarła oczy z łez i przytuliła się do niego.
- Och, Percy! Pokłóciłam się z Amelią!!! - załkała w języku polskim.
- Och, ćśśś. Już dobrze. Opowiedz co się stało? - spytał także w języku polskim spojrzawszy na nią. Była cała we łzach, miała zaczerwienione oczy. Drżała.
-Amelia powiedziała, że nie jestem warta chodzić do Hogwartu, bo jestem Polką, a Polki powinny chodzić do polskiej szkoły. Tak powiedziała. Powiedziałam jej, że jestem Brytyjką i muszę chodzić do Hogwartu. I że tylko wychowałam się w Polsce. - zaszlochała wciąż mówiąc po polsku. Percy przytulił ją.
- Chodź, dostaniesz coś na uspokojenie. Tom, weź swój wózek i idziemy. - powiedział mówiąc tym razem po angielsku biorąc jednocześnie za rączkę wózek Reginy. Zaprowadził ich do czarnej barierki i spojrzał na nich. - ...Teraz słuchajcie i zapamiętajcie to, bo powiem tylko raz. Jak widzicie, nie widać tutaj napisu "peron dziewięć i trzy czwarte". - powiedział.
- Więc gdzie on jest? - spytał Tom.
- Pomyślcie. Peron jest magiczny, więc...? - tu specjalnie nie dokończył chcąc by sami na to wpadli.
- Jest zamaskowany. - stwierdziła Regina pociągając nosem.
- Dokładnie. Brawo. Mugole nie widzą go, bo jest magicznie zamaskowany. - wyjaśnił.
- Więc gdzie on jest? - nie ustępował Tom. W odpowiedzi Percy wskazał na mur z barierką.
- Wystarczy w niego wejść, a znajdziecie się po drugiej stronie... - wyjaśnił. - ...Musicie też pamiętać, że żaden Mugol nie może was zobaczyć jak wchodzicie w mur... - zastrzegł. Oboje skinęli głowami. Tom przeszedł przez mur pierwszy i w mgnieniu oka znalazł się po drugiej stronie. Regina i Percy znaleźli się obok niego chwilę potem. - ...Prawda, że robi wrażenie? - spytał. Oboje kiwnęli głowami na potwierdzenie jego słów. Rzeczywiście. Czerwona lokomotywa była wspaniała. - ...Chodźcie, trzeba zanieść bagaże do środka. Nie obawiaj się, Tom. Nie zabiorą ci różdżki... - powiedział na koniec widząc minę podopiecznego. Tom spojrzał na niego. Skąd wiedział co myśli? Ale to nie było w tej chwili ważne. Jechał do Hogwartu, by się uczyć czarów. Regina weszła za Tomem do przedziału. - ...Regino, czekaj chwilę. Chciałbym z tobą jeszcze chwile porozmawiać. - powiedział Percy chwyciwszy ją za rękę.
- O co chodzi, Percy? - spytała.
- Chodzi o to, żebyś nie ufała ludziom z domu węża. Jak za pewne czytałaś "Historię Hogwartu"? - spytał.
- Tak, czytałam. - odpowiedziała.
- Bo widzisz, nie wszyscy są dobrzy. Teraz Tom idzie po raz pierwszy do Hogwartu, a wiesz co to znaczy? Nie ufaj jego kumplom. Żadnemu. Rozumiesz? - spytał.
- Nie ufać uczniom ze Slytherinu? Dobra. Coś jeszcze? - spytała.
- Tak. Postanowiłem, że stanę się uczniem i będę mieć na was oko. Gdy pociąg odjedzie przemienię się. Zmienię wygląd i się odmłodzę. Postaraj się być wtedy sama. Dobrze?... - poprosił. Nagle rozległ się sygnał gwizdka. - ...Idź już i pamiętaj co ci mówiłem! Do zobaczenia. - powiedział, gdy weszła do przedziału. Pociąg ruszył, a ona sama poszła w głąb korytarza, by poszukać wolnego przedziału.
Tymczasem Percy myślał o nowej tożsamości. Musiał się porządnie zastanowić. Nie może być ono związanie z nim jako Percym i Harrym. Przede wszystkim nie może mieć ciemnych włosów. Myślał jeszcze chwilę aż w końcu wymyślił. Machnął różdżką i zmienił kolor włosów na blond, a oczy zmienił z zielonych na bardzo jasne niebieskie. Pozmieniał także rysy swojej twarzy, a końcowy wynik wyglądał tak:
Wyczarował sobie kufer, podręczniki, kociołek, fiolki, pióra do pisania i składniki do eliksirów. Teraz musiał się odmłodzić. Machnąwszy różdżką wypowiedział bardzo skomplikowane słowa po łacinie. Po kilku chwilach był niższy o kilka centymetrów. Na koniec wyczarował sobie szatę szkolną. Gdy skończył wziął w rękę kufer i deportował się do jednego z pustych przedziałów. Napisał szybko notkę do dyrektora z wyjaśnieniem od wymyślonych rodziców, że ich syn nie dostał listu, ale kupili mu wszystko do szkoły z mundurkiem włącznie. I takie tam rzeczy. Taką treść listu (a raczej podobną) wysłał do Armanda Dippeta - obecnego dyrektora Hogwartu. Teraz czekał aż ktoś wejdzie. Nie minęło pięć minut a do środka wszedł Tom. - "Super. Jego tu brakowało. O, Merlinie! Pomocy!" - pomyślał ze zgrozą. Tom przysiadł się do niego i spytał:
- Jak się nazywasz? - spytał.
- Alexander Michael Wodson. - odpowiedział wybierając pierwsze z brzega nazwisko. Tom oczywiście próbował go przekonać do swojej idei, ale Percy wiedział, że nie może tego zrobić. Po dziesięciu minutach uratowała go...
- Tom! - krzyknął ktoś wchodząc do przedziału.
- Czego chcesz? - warknął Tom.
- Chcę cię spytać co ty robisz temu chłopcu? - spytała.
- To nie nie twoja sprawa, Wornch! - zawołał. Najwyraźniej Tom udawał iż był posłuszny przez te lata Percy'mu. Ukazywała się w nim krew Slytherina.
- Ee, przepraszam, ale prosiłbym byście się nie kłócili, gdyż to nic nie rozwiąże. Poza tym, Tom nie jestem zainteresowany tą propozycją. Mam nadzieję, że nie będziemy w tym samym domu. Żegnam. - i wyszedł, a w jego ślady poszła Regina patrząc na swego brata ze złością. Przeszli kawałek aż znaleźli wolny przedział. - ...Panie przodem... - powiedział zapraszając gestem dziewczynę do przedziału. Dziewczyna weszła. Próbowała postawić swój bagaż na półce, ale był za ciężki. - ...Pozwól, że ci pomogę. - zaoferował swą pomoc Percy.
- Dzięki. - powiedziała i usiadła. Percy też usiadł.
- Jestem... - zaczęła.
- Regina Meropa Kasandra Riddle. - przerwał jej.
- Skąd wiesz jak się naprawdę nazywam? - spytała ze zdziwieniem.
- Bo cię znam. To ja Percy Levender. Mówiłem ci, że zmienię wygląd. I oto jestem. Od teraz nazywaj mnie Alexander Michael Wodson. - oświadczył.
- No dobra. Powiedz: naprawdę nikt cię nie rozpoznał? - spytała.
- Nie, bo mam inny wygląd. Nawet Tom mnie nie rozpozna, jak sama zauważyłaś w tamtym przedziale. Wysłałem list do dyrektora, że chcę się tu uczyć od pierwszego roku. Wyjaśniłem, że uczyłem się w domu. - Wyjaśnił.
Rozmawiali dość długo. Czasami przychodzili prefekci domów, by sprawdzić czy wszystko w porządku. Koło 13:00 przyszła pani z wózkiem, a Percy kupił dla nich obojga trochę słodyczy i coś do picia.
Podróż trwała długo aż w końcu dojechali na miejsce.
- Co teraz? - spytała Regina.
- Teraz musimy iść za gajowym, a on nas, czyli pierwszorocznych, zaprowadzi nad jezioro, a my musimy wejść do łódek, które zawiozą nas do zamku. To coroczna tradycja dla każdego pierwszaka. - wyjaśnił. Więc wyszli z pociągu i poszli za starszym mężczyzną, który trzymał latarnię w ręku. Zaprowadził pierwszorocznych do zamku.
Gdy w końcu dotarli do Dziurawego Kotła pokazał jej czarnowłosego chłopca siedzącego w kącie zaczytanego w jedną z ksiąg. Gdy przekraczali próg pubu Regina zachwiała się.
- Regino, nic ci nie jest? - spytał.
- Nie wiem. Zakręciło mi się w głowie i... miałam chyba wizję, gdy tylko zobaczyłam tego chłopca. - wskazała na Toma.
- Co zobaczyłaś? - zapytał.
- Widziałam przedziwne rzeczy... - odparła. - ...Przekonywał różnych uczniów do swojej idei, potem zobaczyłam go w łazience dziewczyn i mówi w dziwnym języku, ale ja zrozumiałam tych słów. Za szybko mówił. Wypowiedział jednak dwa słowa: Otwórz się. Widziałam tam symbol węża. Potem widziałam straszne rzeczy... Jak ludzie są atakowani przez dziwnego ogromnego stwora, a na końcu jakaś młoda dziewczynka zostaje zabita. Jakiś duży chłopak zostaje wyrzucony ze szkoły i staje się gajowym w Hogwarcie. Potem nagle film się urywa i zobaczyłam kolejne sceny. Zobaczyłam jak staje przed jakimś starcem i pyta go czy mógłby go przyjąć na posadę nauczyciela, ale tamten go nie przyjmuje twierdząc, że jest za młody i dodaje by przyszedł za kilka lat. Potem zobaczyłam jak coś ukrywa w jakimś dziwnym zagraconym miejscu i...
- Czekaj. Już wiem. Zobaczyłaś przyszłe wspomnienia Toma. - oświadczył z podekscytowaniem.
- Że co?! - spytała.
- Zobaczyłaś przyszłość w umyśle Toma Riddle'a poprzez spojrzenie na niego. Medium czasem też mogą to robić. To się dzieje bezwolnie. Wystarczy, że na coś spojrzą, dotkną lub jakiś bodziec spowoduje wyrecytowanie przepowiedni bądź wizję. - wyjaśnił.
Tymczasem Tom zauważył Percy'ego i nie wysoką i ładną dziewczyną. Miała ona brązowe włosy i czarne oczy. Postanowił do nich podejść. Wziął księgę, zbliżył się do nich i powiedział:
- Cześć. O czym tak gawędzicie? - spytał. Oboje spojrzeli na niego zapadła niezręczna cisza.
- Eee... Tom, poznaj Reginę Wornch... - Odezwał się w końcu Percy. - ...Przeprowadziła się tu z Polski z rodzicami i starszą siostrą. Będziecie chodzić razem do Hogwartu. Ty tu zostań jeszcze z pół godziny, a ja kupię Reginie wszystko do szkoły. - oświadczył.
- Więc nie pójdę z nim? - spytała.
- Nie, Regino. Pójdziesz ze mną. - i zaprowadził ją na zaplecze zostawiając Toma samego ze swymi książkami. Gdy wyszli na podwórko Regina zwróciła się do Percy'ego:
- Percy, co mam zrobić? Mam na niego uważać w szkole? - spytała.
- Zgadza się. On będzie w przyszłości bardzo złym czarodziejem. Miałaś przecież wizję o nim, prawda? - spytał. Tak było. Gdy tylko przeszli przez próg pubu dziewczyna miała wizję Toma o jego najbliższej przyszłości.
Szli uliczką kupując dla dziewczyny: mundurek, książki, piórka, ingerencje do eliksirów, szklane fiolki i kociołek. Na końcu zaszli do Olivandera po różdżkę. Gdy przekroczyli próg właściciel natychmiast podszedł do Reginy z pytaniem:
- Kupuje panienka różdżkę? - spytał.
- Tak. - odpowiedziała.
- Która ręka ma moc? - spytał. Regina nieco zaskoczona spojrzała pytającym wzrokiem na opiekuna.
- Pyta się, którą ręką piszesz. - wyjaśnił.
- Jestem leworęczna. - odparła.
- Hm, rozumiem. Zobaczmy. - starszy mężczyzna szukał długo różdżki. Po chwili podał jej po kolei każdą na wypróbowanie.
Po kilku minutach znalazł odpowiednią.
- Mahoń. 12 i pół calowa z rdzeniem z ogona jednorożca. - powiedział sprzedawca podając jej ową różdżkę.
Regina wzięła ją i nagle poczuła wiatr we włosach i na twarzy. Poczuła też ciepło przepływające z różdżki do ręki. Różdżka i jej właścicielka stały się jednym. Regina była bardzo zadowolona z różdżki. Wreszcie będzie mogła popalić swej siostrze Amelii, gdy nauczy się czarów. Gdy zapłacili za zakup i wyszli na ulicę Regina spytała:
- Percy, chciałabym wiedzieć czemu mam uczyć się w Anglii a nie w Polsce? - spytała. Percy spojrzał na nią zastanawiając się co jej odpowiedzieć. Wiedziała, że jest adoptowana, ale nie wiedziała o swoim prawdziwym dziedzictwie, ale już podejrzewała jakie nosi nazwisko. Sam nie wiedział jak jej ma to powiedzieć. "Cześć, Regino, jestem Percy. Przekonałem twoich rodziców bym mógł się tobą opiekować i chronić przed twoim bratem, a przy okazji to właśnie twój brat chce cię z tobą żyć jak rodzina, ale w przyszłości zabije wiele osób w tym moich rodziców oraz twoją przybraną rodzinę". Nie może jej powiedzieć prawdy. Zrani ją to. Jednak, cóż wkrótce jej moc zacznie wzrastać jak i moc Toma. Zacznie widzieć i rozmieć coraz więcej. Nie będzie mieć wyboru i będzie musiał na jej prośbę zmodyfikować pamięć jej jak i Tomowi oraz Rogerowi. Musi powiedzieć coś o jej przyszłości, ale nie wszystko.
- Będziesz chodzić do Hogwartu, bo tu zamieszkałaś z rodzicami zanim ukończyłaś 5 lat. Po szkole wrócisz do Polski by tam pracować, ale i tak tu wrócisz, bo dostaniesz awans w pracy wymagający wyjechania za granicę... - oświadczył. Byli już przy murze oddzielający Pokątną od podwórza pubu. Stanęli tam, a Percy powiedział do dziewczyny: - ...Chcę ci coś jeszcze powiedzieć i proszę byś nie mówiła o tym nikomu, a szczególnie Tomowi. Obiecujesz mi to? - spytał.
- Tak. Obiecuję. - powiedziała.
- Dobrze. Więc słuchaj uważnie... - wziął głęboki oddech i oznajmił: - ...Tom jest twoim bratem bliźniakiem... - Regina wstrzymała oddech z zaskoczenia. - ...Przed śmiercią waszej mamy wyjaśniłem jej i waszemu ojcu, który wciąż żyje, jaka jest sytuacja z Tomem. Ostrzegłem ich kim twój bart będzie. Wasz ojciec chciał wychowywać was oboje, ale nie mogłem na to pozwolić, gdyż by umarł zbyt wcześnie, a musi się to stać, gdy będziecie mieć po 16-ście lat i przed pójściem na szósty rok. Tom dowie się za pięć lat o sekrecie nieśmiertelności od jednego z nauczycieli z Hogwartu i będzie jej szukał przez wiele lat. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że każde bliźniaki mają pewien gen wspólny. Odczuwają swoje emocje i uczucia, a także wiedzą czy drugie jest w niebezpieczeństwie jeśli są mocno ze sobą zżyci. Dlatego nie możesz mu powiedzieć prawdy ani się w nim zakochać. Mało tego, gdy stanie się nieśmiertelny ty także nie będziesz mogła umrzeć, bo widzisz,... - tu odwrócił się. - ...gdy was przygarnąłem rzuciłem na was pewne zaklęcie zwane Zaklęciem Wiążące Dusze, a potem oddałem cię małżeństwu Wornch, a Toma przygarnąłem. Rzuca się je co piętnaście lat na konkretne rodzeństwo. Co do nieśmiertelności twój wygląd stanie w miejscu, gdy rzucę trzeci raz zaklęcie. Jednak, gdy ktoś zniszczy źródło nieśmiertelności Toma, a potem zabije go... - wyjaśnił, a Regina zakończyła.
- To i ja umrę... - wyszeptała. - ...Nie możemy do tego dopuścić! - pisnęła po chwili milczenia.
- Wiem, Regino... - tym razem na nią spojrzał. - ...Dlatego postanowiłem, że zmodyfikuję wam pamięć w dniu, gdy skończycie Hogwart. Do tego czasu nie możesz nic powiedzieć Tomowi. Szczególnie o nieśmiertelności. Nie możesz też się w nim zakochać jako Regina Wornch. Poznaj go, ale nic nie mów o tym, co ci powiedziałem i się dowiesz. Rozumiesz? - poprosił.
- Tak. Rozumiem. - przyrzekła i weszli do pubu. Tam spotkali Toma czytającego jakąś księgę.
- Tom, musimy już iść. Zabierz swoje rzeczy i wracamy do domu. - oznajmił. Tom tak zrobił. Po kilku chwilach wyszli z Dziurawego Kotła i skierowali się do domu Reginy.
- Więc mieszkasz w Londynie? - zagadnął ją Tom.
- Tak. - odparła Regina nie spojrzawszy na niego. Wszyscy troje milczeli aż znaleźli się przed jej domem.
- Więc do zobaczenia 1 września, Regino. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. - pożegnał się Percy. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. - ...Pamiętaj co ci mówiłem. Obiecasz mi? - poprosił.
- Tak. Obiecuję. - powiedziała. Teraz spojrzała na brata.
- Tom, pożegnaj się z koleżanką. Nie będziecie się widzieć przez miesiąc. - oświadczył. Tom niezbyt chętnie uścisnął rękę Reginie.
- Do zobaczenia. - powiedział.
- Cześć, Tom. - pożegnała się.
- Dobrze. Idziemy. - i poszli do domu. Tam Percy poszedł do swojego gabinetu, a Tom do swojego pokoju.
~~*~~
Od tego dnia minął miesiąc... 1 września... Stacja King's Cross...
Percy i Tom podjechali samochodem pod stację King's Cross. Percy poszedł po wózek i przyprowadził by postawić chwilę potem kufer Toma z czarną sową, którą nazwał Tiger.
- Gdzie teraz? - spytał Tom.
- Chodź... - powiedział i skierowali się ku peronowi dziewiątemu. Szli dwie minuty aż zauważyli... - ...Regina?... - zdziwił się Percy. - ...Co się stało? - spytał z zatroskaną miną pochylając się nad nią. Dziewczyna otarła oczy z łez i przytuliła się do niego.
- Och, Percy! Pokłóciłam się z Amelią!!! - załkała w języku polskim.
- Och, ćśśś. Już dobrze. Opowiedz co się stało? - spytał także w języku polskim spojrzawszy na nią. Była cała we łzach, miała zaczerwienione oczy. Drżała.
-Amelia powiedziała, że nie jestem warta chodzić do Hogwartu, bo jestem Polką, a Polki powinny chodzić do polskiej szkoły. Tak powiedziała. Powiedziałam jej, że jestem Brytyjką i muszę chodzić do Hogwartu. I że tylko wychowałam się w Polsce. - zaszlochała wciąż mówiąc po polsku. Percy przytulił ją.
- Chodź, dostaniesz coś na uspokojenie. Tom, weź swój wózek i idziemy. - powiedział mówiąc tym razem po angielsku biorąc jednocześnie za rączkę wózek Reginy. Zaprowadził ich do czarnej barierki i spojrzał na nich. - ...Teraz słuchajcie i zapamiętajcie to, bo powiem tylko raz. Jak widzicie, nie widać tutaj napisu "peron dziewięć i trzy czwarte". - powiedział.
- Więc gdzie on jest? - spytał Tom.
- Pomyślcie. Peron jest magiczny, więc...? - tu specjalnie nie dokończył chcąc by sami na to wpadli.
- Jest zamaskowany. - stwierdziła Regina pociągając nosem.
- Dokładnie. Brawo. Mugole nie widzą go, bo jest magicznie zamaskowany. - wyjaśnił.
- Więc gdzie on jest? - nie ustępował Tom. W odpowiedzi Percy wskazał na mur z barierką.
- Wystarczy w niego wejść, a znajdziecie się po drugiej stronie... - wyjaśnił. - ...Musicie też pamiętać, że żaden Mugol nie może was zobaczyć jak wchodzicie w mur... - zastrzegł. Oboje skinęli głowami. Tom przeszedł przez mur pierwszy i w mgnieniu oka znalazł się po drugiej stronie. Regina i Percy znaleźli się obok niego chwilę potem. - ...Prawda, że robi wrażenie? - spytał. Oboje kiwnęli głowami na potwierdzenie jego słów. Rzeczywiście. Czerwona lokomotywa była wspaniała. - ...Chodźcie, trzeba zanieść bagaże do środka. Nie obawiaj się, Tom. Nie zabiorą ci różdżki... - powiedział na koniec widząc minę podopiecznego. Tom spojrzał na niego. Skąd wiedział co myśli? Ale to nie było w tej chwili ważne. Jechał do Hogwartu, by się uczyć czarów. Regina weszła za Tomem do przedziału. - ...Regino, czekaj chwilę. Chciałbym z tobą jeszcze chwile porozmawiać. - powiedział Percy chwyciwszy ją za rękę.
- O co chodzi, Percy? - spytała.
- Chodzi o to, żebyś nie ufała ludziom z domu węża. Jak za pewne czytałaś "Historię Hogwartu"? - spytał.
- Tak, czytałam. - odpowiedziała.
- Bo widzisz, nie wszyscy są dobrzy. Teraz Tom idzie po raz pierwszy do Hogwartu, a wiesz co to znaczy? Nie ufaj jego kumplom. Żadnemu. Rozumiesz? - spytał.
- Nie ufać uczniom ze Slytherinu? Dobra. Coś jeszcze? - spytała.
- Tak. Postanowiłem, że stanę się uczniem i będę mieć na was oko. Gdy pociąg odjedzie przemienię się. Zmienię wygląd i się odmłodzę. Postaraj się być wtedy sama. Dobrze?... - poprosił. Nagle rozległ się sygnał gwizdka. - ...Idź już i pamiętaj co ci mówiłem! Do zobaczenia. - powiedział, gdy weszła do przedziału. Pociąg ruszył, a ona sama poszła w głąb korytarza, by poszukać wolnego przedziału.
Tymczasem Percy myślał o nowej tożsamości. Musiał się porządnie zastanowić. Nie może być ono związanie z nim jako Percym i Harrym. Przede wszystkim nie może mieć ciemnych włosów. Myślał jeszcze chwilę aż w końcu wymyślił. Machnął różdżką i zmienił kolor włosów na blond, a oczy zmienił z zielonych na bardzo jasne niebieskie. Pozmieniał także rysy swojej twarzy, a końcowy wynik wyglądał tak:
Wyczarował sobie kufer, podręczniki, kociołek, fiolki, pióra do pisania i składniki do eliksirów. Teraz musiał się odmłodzić. Machnąwszy różdżką wypowiedział bardzo skomplikowane słowa po łacinie. Po kilku chwilach był niższy o kilka centymetrów. Na koniec wyczarował sobie szatę szkolną. Gdy skończył wziął w rękę kufer i deportował się do jednego z pustych przedziałów. Napisał szybko notkę do dyrektora z wyjaśnieniem od wymyślonych rodziców, że ich syn nie dostał listu, ale kupili mu wszystko do szkoły z mundurkiem włącznie. I takie tam rzeczy. Taką treść listu (a raczej podobną) wysłał do Armanda Dippeta - obecnego dyrektora Hogwartu. Teraz czekał aż ktoś wejdzie. Nie minęło pięć minut a do środka wszedł Tom. - "Super. Jego tu brakowało. O, Merlinie! Pomocy!" - pomyślał ze zgrozą. Tom przysiadł się do niego i spytał:
- Jak się nazywasz? - spytał.
- Alexander Michael Wodson. - odpowiedział wybierając pierwsze z brzega nazwisko. Tom oczywiście próbował go przekonać do swojej idei, ale Percy wiedział, że nie może tego zrobić. Po dziesięciu minutach uratowała go...
- Tom! - krzyknął ktoś wchodząc do przedziału.
- Czego chcesz? - warknął Tom.
- Chcę cię spytać co ty robisz temu chłopcu? - spytała.
- To nie nie twoja sprawa, Wornch! - zawołał. Najwyraźniej Tom udawał iż był posłuszny przez te lata Percy'mu. Ukazywała się w nim krew Slytherina.
- Ee, przepraszam, ale prosiłbym byście się nie kłócili, gdyż to nic nie rozwiąże. Poza tym, Tom nie jestem zainteresowany tą propozycją. Mam nadzieję, że nie będziemy w tym samym domu. Żegnam. - i wyszedł, a w jego ślady poszła Regina patrząc na swego brata ze złością. Przeszli kawałek aż znaleźli wolny przedział. - ...Panie przodem... - powiedział zapraszając gestem dziewczynę do przedziału. Dziewczyna weszła. Próbowała postawić swój bagaż na półce, ale był za ciężki. - ...Pozwól, że ci pomogę. - zaoferował swą pomoc Percy.
- Dzięki. - powiedziała i usiadła. Percy też usiadł.
- Jestem... - zaczęła.
- Regina Meropa Kasandra Riddle. - przerwał jej.
- Skąd wiesz jak się naprawdę nazywam? - spytała ze zdziwieniem.
- Bo cię znam. To ja Percy Levender. Mówiłem ci, że zmienię wygląd. I oto jestem. Od teraz nazywaj mnie Alexander Michael Wodson. - oświadczył.
- No dobra. Powiedz: naprawdę nikt cię nie rozpoznał? - spytała.
- Nie, bo mam inny wygląd. Nawet Tom mnie nie rozpozna, jak sama zauważyłaś w tamtym przedziale. Wysłałem list do dyrektora, że chcę się tu uczyć od pierwszego roku. Wyjaśniłem, że uczyłem się w domu. - Wyjaśnił.
Rozmawiali dość długo. Czasami przychodzili prefekci domów, by sprawdzić czy wszystko w porządku. Koło 13:00 przyszła pani z wózkiem, a Percy kupił dla nich obojga trochę słodyczy i coś do picia.
Podróż trwała długo aż w końcu dojechali na miejsce.
- Co teraz? - spytała Regina.
- Teraz musimy iść za gajowym, a on nas, czyli pierwszorocznych, zaprowadzi nad jezioro, a my musimy wejść do łódek, które zawiozą nas do zamku. To coroczna tradycja dla każdego pierwszaka. - wyjaśnił. Więc wyszli z pociągu i poszli za starszym mężczyzną, który trzymał latarnię w ręku. Zaprowadził pierwszorocznych do zamku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)